Nowenna

Drodzy Bracia i Siostry,
niech Pan obdarzy Was pokojem!

„Chrześcijaństwo nie zaczyna się od rewolucjonisty, lecz od męczennika. Ludzkość zawdzięcza męczennikom nieskończenie więcej wolności niż zdołali jej zapewnić rewolucjoniści”. Te słowa papieża Benedykta XVI można by uczynić mottem historii, której z Bożej Opatrzności staliśmy się świadkami i która dzięki decyzji Ojca Świętego Franciszka 5 grudnia 2015 r. znajdzie swój chwalebny finał.

Oto bowiem po 24 latach od tragicznej śmierci przez rozstrzelanie, nasi Współbracia z krakowskiej Prowincji Franciszkanów – o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek zostaną wyniesieni do chwały błogosławionych. Wraz z naszymi misjonarzami zostanie beatyfikowany także ks. Alessandro Dordi, fideidonista z diecezji Bergamo, który poniósł śmierć z rąk tych samych oprawców 25 sierpnia 1991 r. w miejscowości Santa.

5 marca 2015, czyli dokładnie na dziewięć miesięcy przed ich beatyfikacją, rozpoczęliśmy nowennę, podczas której będziemy się chcieli przygotować do godnego przeżycia tej uroczystości. Odbędzie się ona w odległym od Polski peruwiańskim Chimbote, gdzie w roku 1996 rozpoczął się proces beatyfikacyjny, ale przecież nie sposób wyobrazić sobie, byśmy w perspektywie tego wydarzenia pozostali tylko biernymi obserwatorami przygotowań do grudniowej celebracji.

Powołanie czcigodnych sług Bożych: Zbigniewa i Michała zrodziło się tutaj, na polskiej ziemi, i tutaj należy też szukać korzeni ich męczeństwa. Bóg, który jest źródłem wszelkiego uświęcenia i który uczynił ich godnymi świadectwa aż do przelania krwi, posłał ich do Peru z Kościoła w Polsce, o którym kiedyś kard. Karol Wojtyła w swoim poemacie napisał, iż „wyrósł z krwi męczenników”.

Nie obawiam się patetycznych tonacji, jakimi będzie rozbrzmiewać ta nowenna. Z poczuciem wdzięczności Bogu za dar Męczenników, ale także z uzasadnioną przez ich krew dumą, będziemy powtarzać podczas tych dziewięciu miesięcy przy każdej okazji słowa, które mieszkańcy Pariacoto, naoczni świadkowie życia i śmierci polskich franciszkanów, umieścili na płytach ich grobowców:

Firmes en la Fe – Mocni w wierze,
Ardientes en la Caridad – Płonący miłością,
Mensajeros de la Paz – Posłańcy pokoju,
Hasta el martirio – Aż do męczeństwa.

Marksistowscy terroryści z Sendero Luminoso nazwali ich wrogami rewolucji. Tej samej, która do dziś zostawia na ziemi i w ludzkich duszach przerażające ślady. Owszem, tych trzech kapłanów stanęło rewolucjonistom na drodze do realizacji ich groźnych utopii, ale odpowiedź na pytanie, czym była ich „kontrrewolucja” i dlaczego zginęli, nie kończy się wraz z zamknięciem procesu beatyfikacyjnego, który jednoznacznie stwierdził, iż przelali swą krew, dochowując wierności Chrystusowi, Kościołowi i Ewangelii. Ta odpowiedź implikuje cały szereg innych, w moim przekonaniu równie ważnych pytań. Co ta ich śmierć znaczy dla mnie? Czym do mnie przemawia? Jaki ma sens w kontekście mojego chrztu i mojego życia w Chrystusie? Jakie ma znaczenie dla wspólnoty, w której żyję i całego Kościoła, także w kontekście krwi, którą uczniowie Chrystusa przelewają na oczach współczesnego świata?
Wreszcie, idąc dalej, jakie ma znaczenie w kontekście starań, podejmowanych przez tych, którym leży na sercu pojednanie i pokój? Wszystkim, którzy walczą o zachowanie ludzkiej godności i ochronę praw człowieka? Jestem przekonany, że odkrycie najgłębszego znaczenia męczeńskiej śmierci Zbigniewa, Michała i Alessandro jest jeszcze przed nami. Najważniejsze, by się z tym zadaniem zmierzyć!
Z pewnością klucz do zrozumienia tajemnicy śmierci naszych męczenników znajdziemy w szczegółach ich życia rodzinnego, zakonnej i kapłańskiej formacji, w poznawaniu procesu ich dojrzewania do misyjnego posłannictwa. I tam będziemy też szukać odpowiedzi na pytanie o sens tej beatyfikacji. Temu poszukiwaniu ma służyć także ta nowenna.
Jej przebieg zdominuje przede wszystkim modlitwa dziękczynna za dar męczenników połączona z prośbą o dobre przygotowanie się i przeżycie ich beatyfikacji. Chodzi tu bowiem także o pewną zdolność potrzebną nam do godnego wykorzystania jej owoców.
Dlatego też każdego piątego dnia miesiąca (lub w najbliższą niedzielę, następującą po lub przed tym dniem) we wszystkich klasztorach krakowskiej Prowincji Franciszkanów oraz w obsługiwanych przez nas parafiach i ośrodkach duszpasterskich będą odprawiane Msze św. lub nabożeństwa połączone z rozważaniem Słowa Bożego. Przygotowuje je dla nas o. Dariusz Mazurek, pracujący obecnie w Limie. Będziemy je regularnie rozsyłać do wspólnot oraz zamieszczać na stronie internetowej, dedykowanej męczennikom: meczennicy.franciszkanie.pl. Postaramy się także, by te medytacje, podobnie jak inne materiały zamieszczane w internecie, były dostępne w czterech językach Zakonu (tzn. obok języka polskiego także po hiszpańsku, angielsku i włosku). W ten sposób chcemy zaprosić do uczestniczenia w nowennie braci i wiernych spoza naszej zakonnej Prowincji i kraju.

Tematyka poszczególnych rozważań na kolejne dziewięć miesięcy będzie następująca:

I miesiąc nowenny (marzec 2015) – Zwiastunowie Dobrej Nowiny i Pokoju
II miesiąc nowenny (kwiecień 2015) – Ubóstwo siłą w ewangelizacji i tworzeniu wspólnoty
III miesiąc nowenny (maj 2015) – Modlitwa kontemplacyjna sercem misji
IV miesiąc nowenny (czerwiec 2015) – Świadectwo życia braterskiego
V miesiąc nowenny (lipiec 2015) – Formacja do misji
VI miesiąc nowenny (sierpień 2015) – Prorocy naszych czasów
VII miesiąc nowenny (wrzesień 2015) – Wierni aż do śmierci
VIII miesiąc nowenny (październik 2015) – Upodobnieni do Jezusa
IX miesiąc nowenny (listopad 2015) – Błogosławieni, to znaczy, odważni

W niektórych klasztorach na terenie Polski nowennowe celebracje przeżywane będą w sposób bardziej uroczysty. W związku z powyższym pragnę już teraz zaprosić wszystkich wiernych do wzięcia udziału w nabożeństwach i Mszach świętych, które będą odprawiane w następujących przyklasztornych parafiach i sanktuariach franciszkańskich w Polsce:

I. 5 kwietnia w kościele św. Franciszka, przy ul. Klasztornej 3 w Głogówku na Opolszczyznie
II. 10 maja w kościele św. Antoniego przy ul. Szopena 1 w Jaśle,
III. 7 czerwca w kościele św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej 58 we Wrocławiu,
IV. 5 lipca w kościele św. Józefa w Lubomierzu k. Limanowej oraz 19-25 lipca w Kalwarii Pacławskiej podczas Franciszkańskiego Spotkania Młodych,
V. 11-15 sierpnia podczas Wielkiego Odpustu w Kalwarii Pacławskiej,
VI. 7 września w kościele św. Franciszka w Pieńsku,
VII. 13 października w Sanktuarium Matki Bożej w Rychwałdzie k. Żywca
VIII. 7-8 listopada w kościele św. Jana Chrzciciela w Legnicy oraz 29 listopada bazylice św. Franciszka przy ul. Franciszkańskiej w Krakowie na zakończenie nowenny.

Dokładniejsze informacje co do terminów i programu planowanych uroczystości w naszych klasztorach, a także w parafiach diecezji tarnowskiej oraz bielsko–żywieckiej, będą podawane na bieżąco w komunikatach publikowanych na stronie: meczennicy.franciszkanie.pl
Stamtąd też będzie można pobrać materiały informacyjne o naszych męczennikach oraz pomoce duszpasterskiej do wykorzystania podczas nowenny. Zapotrzebowania na drukowane obrazki, foldery oraz książki można zgłaszać w naszym prowincjalnym Sekretariacie ds. misji (adres: ul. Hetmana Żółkiewskiego 14, 31- 539 Kraków, tel: +48 12 42 86 298, misjekrak@franciszkanie.pl)
Na zakończenie raz jeszcze zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w nowennowych przygotowaniach do beatyfikacji męczenników z Peru. Proszę także o dedykowanie tej sprawie modlitw osobistych i włączenie do nich wspólnie z nami następujących wezwań:

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej Ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

5 grudnia tego roku historia życia i męczeństwa Zbigniewa, Michała i Alessandra doczeka się chwalebnego finału. Potem będziemy się starać, by po beatyfikacji zostali – zgodnie z wolą Bożą – także kanonizowani. W pewien jednak sposób ta historia będzie stale czekać na ten „finał” najbardziej przez Boga upragniony, w którym On, w Trójcy Świętej Jedyny, odbierze cześć w owocach naszego nawrócenia albo … jak w przypadku Zbigniewa i Michała w owocach naszego męczeństwa.

Z modlitwą i błogosławieństwem

fr. Jarosław Zachariasz OFMConv
prowincjał

Kraków, 5 marca 2015

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandro Dordi

«Światełka miłości i pokoju
Na zawsze lśnić będą w Pariacoto
Rzeki krwi już nie popłyną
Bielutkie łzy już nie polecą»

Cristian Rubén Carranza Cáceres,
zwycięzca konkursu piosenki
w kategorii solistów
Pariacoto 2001

Misjonarze męczennicy, ci wyznawcy Chrystusa, co w momencie niebezpieczeństwa utraty życia wyostrzają wzrok, by utkwić go poza granicami śmierci, właśnie oni, przypominają nam o miłości Dobrego Pasterza, co nie zostawia owczarni, lecz chroni ją i za nią składa w ofierze swe życie.

Na wzór Jezusa, dwaj bracia mniejsi konwentualni, o. Zbigniew Strzałkowski (33 lata) i o. Michał Tomaszek (31 lat), a także ksiądz Alessandro Dordi (60 lat) pochodzący z Diecezji Bergamo (Italia) pozostali ze swymi wiernymi aż do końca swego tragicznie przerwanego życia

Zbyszek i Michał, jako duchowi synowie św. Franciszka oraz jako współbracia św. Maksymiliana, stali się misjonarzami na modłę rozumienia misji i męczeństwa według myśli Srafickiego Ojca a zarazem współczesnych dokumentów kościelnych. Przyszło im posługiwać w Ameryce Łacińskiej, gdzie w niektórych jej regionach, utrata życia ze względu na Jezusa i Jego maluczkich, ubogich braci, jest czymś realnym. Poza tym nie pozostawali wyłącznie w sferze idei, lecz podjęli taką działalność misjonarską, iż Pariacoto z Departamentu Ancash w Diecezji Chimbote w odległym Peru, tak bardzo zaczęło tętnić życiem, że aż stało się przyczyną zawiści terrorystów.

Dokładnie 499 lat od momentu, kiedy doszło do spotkania się dwóch wielkich światów: Europy i Ameryki, jakby w wigilię tej rocznicy nabrzmiałej czasem cierpienia i radości, śmierci i życia, dwaj franciszkanie z Polski oddali swe życie za Jezusa, ginąc z rąk terrorystów Świetlistego Szlaku (Sendero Luminoso). Stało się to 09 sierpnia 1991, natomiast ksiądz Dordi zginął 25 sierpnia tego samego roku w Santa. Misja Jezusa potrzebowała ofiary życia dwóch synów św. Franciszka, którego słowa wypowiedziane po śmierci braci w Maroko: Teraz naprawdę mam braci mniejszych nie zostały uciszone przez wieki w korytarzach historii, lecz ich echo ponownie można było usłyszeć w tym tragicznym wydarzeniu 1.

Bezpośrednim motywem, aby przybliżyć Wam, drodzy wierni, postacie naszych męczenników jest zatwierdzenie przez Ojca Świętego, Franciszka, dekretu o ich męczeństwie. Stąd mając na uwadze datę beatyfikacji, 05 grudnia 2015 roku w Chimbote, pragniemy przygotować się także na sposób duchowy do tak ważnego wydarzenia dla Kościoła w Peru i naszego Zakonu poprzez comiesięczne modlitwy i rozważania nowennowe.

 


1  Więcej na temat męczeństwa w czasach św. Franciszka, w nauczaniu Kościoła, na kontynencie latynoamerykańskim oraz w samym Pariacoto zob.: D. Mazurek, Franciszkańscy Słudzy Boży: o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek świadkami Chrystusa w peruwiańskich Andach, W nurcie franciszkańskim 13 (2004).

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandro Dordi

Zwiastunowie Dobrej Nowiny i Pokoju

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa Twoich synów:
Michała, Zbigniewa i Sandro
i posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Składamy Tobie dzięki, że obdarzyłeś ich palmą męczeństwa
i prosimy Cię, abyś zaliczył ich również
do grona świętych Kościoła.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wytrwałość w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
a naszej Ojczyźnie udziel daru pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy do Twojego Królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Listu świętego Pawła do Rzymian (Rz 10, 14-18)

Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał? Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. Pytam więc: czy może nie słyszeli? Ależ tak: Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa.
Oto Słowo Boże.

Psalm 122 (121), 1-2. 4-5. 6-7. 8-9

Idźmy z radością na spotkanie Pana.
Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: *
«Pójdziemy do domu Pana».
Już stoją nasze stopy *
w twoich bramach, Jeruzalem.
Idźmy z radością na spotkanie Pana.
Tam wstępują pokolenia Pańskie, *
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie, *
trony domu Dawida.
Idźmy z radością na spotkanie Pana.
Proście o pokój dla Jeruzalem, *
niech żyją w pokoju, którzy cię miłują.
Niech pokój panuje w twych murach, *
a pomyślność w twych pałacach.
Idźmy z radością na spotkanie Pana.
Ze względu na braci moich i przyjaciół *
będę wołał: «Pokój z tobą».
Ze względu na dom Pana, Boga naszego, *
modlę się o dobro dla ciebie.
Idźmy z radością na spotkanie Pana.

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza (Mt 5, 1-12)

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Zwiastowanie Pokoju

Prawdziwy uczeń Jezusa jest zobowiązany do poważnego traktowania słów: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5, 9). Bez obawy pomyłki można stwierdzić także, iż nawoływanie św. Franciszka do pokoju nie utraciło swej aktualności. Czasy, w których żył pełne były sporów, kłótni, a w konsekwencji i wojen. Brat mniejszy, Franciszek w swym przepowiadaniu nie pominął tej sprawy, lecz zaczerpnąwszy inspirację z tekstów ewangelicznych zwiastował pokój. Szczególnie bliskie stały mu się słowa pozdrowień: „Pokój temu domowi” (Łk 10, 5; 2 Reg 3, 14) oraz „Niech Pan obdarzy cię pokojem” (Lb 6, 24-26; T 6) .

U podstaw patrzenia na Serafickiego Ojca jak na «Anioła pokoju» – tak nazwał go św. Bonawentura – leży samo jego życie przeniknięte treściami Dobrej Nowiny. On sam, gdy doświadczył pojednania, pragnął aby i inni spotkali się z Bogiem pokoju. Słowa zawarte przez św. Franciszka w Testamencie w sposób klarowny wskazują, iż nakaz ten został otrzymany od Chrystusa: „Pan mi objawił, abym używał tego pozdrowienia: Niech Pan obdarzy cię pokojem” (T 23) i faktycznie to zalecenie, mocno związane z posługą misyjną, było realizowane w każdym kazaniu. „Ten pokój zawsze głosił mężczyznom i kobietom, wszystkim których spotykał albo którzy przychodzili do niego. W ten sposób osiągał to, że przy pomocy łaski Pana, doprowadzał wrogów do pokoju i ich zbawienia, i do tego stopnia, że oni sami stawali się synami pokoju i pragnęli zbawienia wiecznego” (1 C 23) 2.

Przykład świętego Franciszka inspirował zatem braci do stania się «posłańcami Ewangelii i pokoju», a wypowiadane przez nich słowa «Pokój i Dobro» były „jak dewiza franciszkańskiej ewangelizacji” 3.

Franciszkańskie ujęcie omawianej sprawy jest również zbieżne z tym, co aktualnie, po ośmiu wiekach, na ten temat mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: „Ci, którzy wyrzekają się przemocy oraz krwawych działań i w celu ochrony praw człowieka odwołują się do środków obronnych, jakie dostępne są najsłabszym, dają świadectwo miłości ewangelicznej, pod warunkiem że nie przynosi to szkody prawom ani obowiązkom innych ludzi i społeczeństw. Świadczą oni w sposób uprawniony o powadze ryzyka fizycznego i moralnego uciekania się do przemocy, która powoduje zniszczenia i ofiary” (KKK 2306).

Słowa te są bliskie współczesnemu misjonarzowi i z pewnością były bliskie oo. Michałowi i Zbigniewowi oraz ks. Sandro, bo jak pisze Jan Paweł II: „Misjonarz jest bratem wszystkich”, a właśnie braćmi dla Peruwiańczyków zapragnęli stać się nasi misjonarze męczennicy. Stali się oni także „znakiem miłości Bożej w świecie, która nie wyklucza ani nie wyróżnia nikogo” (Redemptoris missio 89), lecz przynosi pokój przez Jezusa Chrystusa, tym którzy są daleko i tym którzy są blisko (por. Ef 2, 17).

Skąd jednak możemy mieć pewność, że postrzeganie ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny i Pokoju jest uzasadnione?
Już sam początek ich przygody misyjnej, dokładniej mówiąc, moment pożegnania się z wiernymi, przyjaciółmi i rodziną w Polsce poprzez podarowanie pamiątkowego obrazka o tym nam mówi nakreślając kierunek wytyczonej misji. Na rozdanych obrazkach bowiem widniały następujące słowa:

„O jak są pełne wdzięku na górach
nogi zwiastuna radosnej nowiny,
który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście,
który obwieszcza zbawienie…” (Iz 52, 7).

Kto przypuszczał, że trzy lata później, po wyjechaniu na upragnione misje przepowiadanie Dobrej Nowiny i pokoju doprowadzi Zbyszka i Michała do stóp Krzyża, który przecież jest znakiem pojednania i pokoju? Kto przypuszczał, że po 24 latach od ich męczeńskiej śmierci i po prawie 20 latach od rozpoczęcia kanonicznego procesu beatyfikacyjnego, staną się błogosławieni, bo wprowadzali pokój? Kto przypuszczał…?

Dziś, po tylu już latach, może nawet nie miejsce, aby szukać odpowiedzi na to pytanie, lecz raczej skupić się na dziękczynieniu i na zapytaniu, co to męczeństwo chce nam powiedzieć, może tak jak zrobił to niedawno o. Jarosław Wysoczański, brat z tamtej wspólnoty z Pariacoto, gdy tak a nie inaczej napisał w liście do swoich, niebawem błogosławionych współbraci:

„Po pierwsze, chciałbym Wam podziękować, że mogłem razem z Wam, podjąć decyzję, by zostawić wszystko i zaryzykować życie dla Ewangelii w tak odległym kraju. Nie było łatwo; sytuacja w naszej Ojczyźnie była bardzo trudna, walczyliśmy o wolność. Pragnę też podziękować, że mogliśmy wybrać fragment z Księgi Izajasza, który zapadł głęboko w serce i stał się jakże dobrym pokarmem, aby wzmocnić opcję na rzecz pokoju”, pokoju, który tak bardzo przeszkadzał terrorystom ze Świetlistego Szlaku w dojściu do władzy poprzez rewolucję, iż podjęli i zrealizowali decyzję o zabiciu misjonarzy, decyzję, która zawierała następujące zarzuty, że „okłamują lud… głoszą pokój, rozdają żywność i przez to usypiają ludność, przez religię, modlitwę różańcową, Mszę, czytanie Biblii… nie wspierają rewolucji. Trzeba zabić tych, co przepowiadają pokój. Religia jest opium dla ludu, jest sposobem na zdominowanie go”4.

Swoistym preludium do tego co się stało w miesiącu sierpniu 1991 roku, w diecezji Chimbote, były trzy zamachy bombowe, do jakich doszło na przestrzeni roku 1990, a w wyniku których ucierpiały budynki diecezjalne łącznie z mieszkaniem ordynariusza. Natomiast sam biskup, Monseñor Luis Bambarén, był szantażowany groźbą zabicia kapłanów z jego diecezji, jeśli nie opuści swej siedziby. Zazwyczaj, w rejonach wiejskich, terroryści praktykowali egzekucje na oczach zgromadzonego i zastraszonego ludu. Początkowo uciekano się do nich wobec ludzi świeckich zajmujących jakieś kierownicze stanowisko. Z czasem jednak ich ofiarą padały osoby duchowne, zwłaszcza po roku 1986, w którym podjęto walkę w celu wyeliminowania religii 5.

Jan Paweł II, podczas jednej ze swych wizyt w Peru, w miejscu, które zostało najbardziej naznaczone piętnem terroryzmu, to jest, w Ayacucho, nawoływał do zaniechania przemocy, do porzucenia tego wszystkiego co prowadzi do zbrodni. Mówił o chrześcijańskich środkach do zaprowadzenia sprawiedliwości, prosząc by nie iść szlakiem śmierci, by został przemieniony on w drogę, która prowadzi do zgody, ładu i pokoju. Niestety jego nawoływanie zostało odczytane jako działanie na korzyść imperializmu. W takim samym duchu, duchu uprzedzeń i fałszywych interpretacji, osądzono braci franciszkanów. Jeden z dziennikarzy będących na usługach senderystów stwierdzał już po akcji w wyniku, której zmordowano misjonarzy, że „reakcja usiłowała wykazać poprzez «pismaków», iż dwa elementy Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek byli dobrymi dziarskimi misjonarzami franciszkańskimi na służbie ubogich. Jednak nic bardziej fałszywego. Posługując się frazeologią maoistowską pisał on, że «tysiące oczu i uszu partii» potwierdziło, iż obydwaj byli agentami imperializmu ucharakteryzowanymi tylko na kapłanów, usiłującymi pod osłoną posługiwania ostro trzymać masy w ryzach, zakładając fundamenty pod nowy eksperyment: penetrację ludu przez imperializm za pośrednictwem kleru. W końcu rzecznik prasowy PCP – SL [Komunistycznej Partii Peruwiańskiej Świetlistego Szlaku] stwierdził, że wiadomo, iż ze wszystkich krajów właśnie Polska jest nieprzyzwoicie służalcza wobec planów CIA, a szczególnie polski kler, z którego jeden zajmuje naczelne stanowisko w Watykanie” 6.

Dziś już stało się jasne, że ostatnie słowo nie należy do śmierci, ani do tych, co oczerniając pisali o naszych braciach. Świetlisty Szlak terrorystów stał się mniej świetlisty, gdy na innym szlaku, na drodze prowadzącej z Casma do Pariacoto, orszak żałobny był pozdrawiany nawoływaniem do pokoju, a gołąbka wypuszczona w samym Pariacoto zdawała się przypominać, że po „potopie krwi”, nadejdzie czas przymierza i pokoju w ludzkich sercach.

Modlitwa wiernych…

Modlitwa franciszkańska

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju;
abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie, tam, gdzie panuje krzywda,
jedność, tam gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz;
światło, tam gdzie panuje mrok;
radość, tam gdzie panuje smutek.
Spraw, abyśmy mogli
nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając – otrzymujemy;
wybaczając – zyskujemy przebaczenie;
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia.
Przez Jezusa Chrystusa. Pana naszego.

Ojcze nasz…

Błogosławieństwo

Sugestie:

  • sugeruje się wykorzystanie trzech świec, które będą uroczyście wniesione w pierwszy dzień nowenny i umieszczone przed wizerunkiem Sług Bożych, a które będą zapalane w każdy jej dzień;
  • wprowadzenie może być komentarzem wstępnym, przeczytanym tuż przed celebracja pierwszego dnia nowenny;
  • akt skruchy może być wybrany według uznania z nawiązaniem jednak do spraw pokoju, bądź jego braku na świecie, w rodzinach, w sercach…;
  • modlitwa wiernych może być spontaniczna i jej wezwania powinny wyrażać błaganie o pokój z uwzględnieniem miejsc gdzie panuje wojna.

1  W. Egger, L. Lehmann, A. Rotzetter, Franciszek niesie pokój, w: Duchowość franciszkańska, Wrocław 1992, zesz. 21, ss. 1,8-9.

2  L. Iriarte, Powołanie franciszkańskie. Synteza ideałów św. Franciszka i św. Klary, Kraków 1999, ss. 262-263.

3  F. Uribe Escobar, La vida religiosa según san Francisco de Asís, Oñate (Guipúzcoa) 1982, s. 99;  E. Caroli, Evangelizar y contemplar, SelFr 18 (1977), s. 285.

4  J. Wysoczański, Carta a los mártires, Roma 2015, [archiwum autora].

5  W. Bar, Na krwawym szlaku. Sendero Luminoso – prześladowca, Lublin 1999, ss. 228, 230-231.

6  Tamże, ss. 235-236, 243.

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i o. Alessandro Dordi

Ubóstwo siłą w ewangelizacji i tworzeniu wspólnoty

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej Ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Dziejów Apostolskich (Dz 4, 32-35)

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
Oto Słowo Boże.

Psalm 34 (33), 2-3. 4-5. 6-7. 9. 11

Wszyscy zobaczcie jak nasz Pan jest dobry
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Wszyscy zobaczcie jak nasz Pan jest dobry
Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Wszyscy zobaczcie jak nasz Pan jest dobry
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Wszyscy zobaczcie jak nasz Pan jest dobry
Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry; *
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę.
Bogacze zubożeli i zaznali głodu, *
szukającym Pana niczego nie zabraknie.
Wszyscy zobaczcie jak nasz Pan jest dobry

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza (Mt 6, 25-34)

Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Ubóstwo siłą w ewangelizacji i tworzeniu wspólnoty

Konstytucja dogmatyczna o Kościele zauważa, że do udziału w chwale Boga dochodzi się między innymi przez kroczenie za Chrystusem ubogim (Por. KK 41). Sam Jezus nazywa ubogich błogosławionymi (Por. Mt 5, 3) i przede wszystkim właśnie im głosi Dobrą Nowinę (Por. Łk 4, 18; Mt 11, 5; Łk 7, 22). Czyniąc tak potwierdza, że język Ewangelii to głównie język błogosławieństw (Por. TMA 20). W podobnym duchu wyraża się Katechizm Kościoła Katolickiego: „Bóg błogosławi tym, którzy przychodzą z pomocą ubogim, a odrzuca tych, którzy odwracają się od nich: «Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie» (Mt 5, 42)” (KKK 2443). Ubodzy zatem stają się znakiem, który Tradycja Kościoła ośmieliła się nazwać sakramentem Chrystusa. 1

A to, że stałą postawą Kościoła jest umiłowanie ubogich (Por. CA 57), poświadcza św. Franciszek z Asyżu. Życie ewangeliczne, bardziej przemawiające świadectwem niż słowami, jawiło mu się jako pierwszy symptom życia misyjnego. Oznaki takiego życia widział on również w ubóstwie, wskazującym na dobra o wiele cenniejsze od materialnych. Poprzez tę postawę zamierzał zaszczepić ducha wielkoduszności w braciach tak, aby posługa głoszenia Królestwa była odpowiedzią na miłość i darmo dane zbawienie, i by dokonywała się z „potencjałem miłości ubogiej i pokornej” 2. Franciszkowe opowiedzenie się za maluczkimi, zagubionymi, ubogimi stało się sposobem na życie i sprawiło, że bracia nie tylko otworzyli się na ludzi z ówczesnego marginesu społecznego, ale również zapragnęli przebywać wśród nich 3. Co więcej, zostało to ujęte w Regule niezatwierdzonej: „I powinni się cieszyć, gdy przebywają wśród ludzi prostych i wzgardzonych, ubogich i słabych, chorych i trędowatych, i żebraków przy drogach” (1 Reg 9, 2). 4

W opisywanej kwestii jakże bardzo aktualne jest nauczanie Jana Pawła II, który podkreśla, że „Kościół na całym świecie pragnie być Kościołem ubogich” (RMs 60). Ten sam papież, cytując dokument III Konferencji Plenarnej Episkopatów Ameryki Łacińskiej w Puebla zauważa, iż „pierwszymi odbiorcami misji są ubodzy, a ich ewangelizacja jest w pełnym tego słowa znaczeniu znakiem i potwierdzeniem misji Jezusa” (RMs 60). I to właśnie ubogim podczas pielgrzymki do Peru w 1985 roku wspomniany Ojciec Święty w jednej z dzielnic Limy Villa el Salvador życzył, by zawsze byli głodni Boga, ale by nigdy nie zabrakło im chleba powszedniego. 5

Czy nasi misjonarze męczennicy: Zbigniew, Michał i Sandro zdawali sobie z tego sprawę, że tak jak inni misjonarze staną oni przed wyzwaniem świadectwa życia ubogiego? W decyzjach ich przełożonych na temat miejsca założenia czy kontynuowania misji można doszukać się głosu ustaleń II Zgromadzenia Biskupów Latynoamerykańskich z Medellín (Kolumbia, 1968 rok), które zalecało wspólnotom zakonnym, by otwierały swe domy w sektorach zamieszkiwanych przez ubogich i by były otwarte na udzielanie im pomocy. 6

Faktycznie, wybranymi ks. Sandro pracującego w Santa byli właśnie ludzie ubodzy, dla których zwykle nie ma się czasu, a do których on zbliżał się z pokorą i w duchu zaangażowania się w sprawy cierpiących. Szczególnie zaś jego dobre serce nie tylko mocniej biło na widok rodzin żyjących w skrajnej nędzy, ale pobudzało go także do świadczenia miłości tym, którzy nie mieli na kim się oprzeć. Po śmierci ks. Sandro jemu i naszym ojcom franciszkanom Ministerstwo Spraw Zagranicznych Peru przyznało najwyższe odznaczenie państwowe – order Sol del Perú (Słońce Peru), by docenić zaangażowanie misjonarzy na rzecz ubogich w tym kraju i podziękować za najlepszy dar, jakim mogły podzielić się Polska i Włochy, czyli za dar misjonarzy. 7

Nasz Zakon podzielił się misjonarzami na prośbę ordynariusza miejsca bp. Luisa Bambarena, który przejęty brakiem kapłanów w swej diecezji napisał list do ojca generała Lanfranco Serriniego z prośbą o założenie wspólnoty w odległym Pariacoto 8. Tak o ich przybyciu w swoim świadectwie napisała s. Marlene ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego:

„Najpierw przyjechał Zbigniew i Jarosław (Jarek), a kilka miesięcy później dotarł Michał. Trzech polskich młodych księży, którzy przylecieli na misje do nieznanego świata, tak różnego od tego, który znali. Od samego początku podejmowaliśmy razem dużo dzieł, zarówno promujących rozwój, jak i duchowych oraz duszpasterskich. Pamiętam, jak bardzo pragnęli, aby im pomóc, jak chcieli się uczyć, umieć zaplanować swe obowiązki osobiste i duszpasterskie, jak z głębi serca pragnęli poznać zwyczaje Peruwiańczyków i mieszkańców Pariacoto, jak chcieli się zintegrować ze wszystkimi i być obecni na spotkaniach grup, które dotąd pozostawały tylko pod naszą opieką, sióstr służebniczek, ponieważ na stałe nie było księdza. Ich postawa mówiła dużo o chęci «zinkulturowania się», wcielenia się w tę misję, na którą ich posłano, chęci zaangażowania swego życia z całej duszy i całego serca. Podjęli się tej misji w sposób iście franciszkański we współpracy z siostrami służebniczkami poprzez stworzenie rady parafialnej, organizowanie kursów dla mieszkańców wsi, prowadzenie katechezy rodzinnej, klubu dla matek, grup młodzieżowych, chóru… Mogę zaświadczyć, że przez ich bliskość i serdeczność wobec wszystkich zdobyli serca zarówno mieszkańców Pariacoto, jak i okolicznych wiosek. Swoją postawą pomagali im w wymiarze materialnym oraz duchowym, zapoznając ich z Dobrą Nowiną o Jezusie. Dla nich bowiem to, co ludzkie, szło w parze z tym, co duchowe.” 9

Troska o innych nie stanowiła dla nich ciężaru ani nie była przeszkodą w posłudze kapłańskiej 10. Samo zaś ubóstwo pomagało im w otwarciu się na Boga i na drugiego człowieka (Por. Puebla 1158). Zamieszkali przecież wśród mieszkańców misji jako bracia mniejsi i zaoferowali młodość i pasję, która wypływała z ich wiary. Nie mogli przywieźć ze sobą wielkiego zaplecza materialnego, gdyż Polska w tamtym czasie była w głębokim kryzysie. Przez kilka miesięcy otrzymywali ogromną pomoc od sióstr służebniczek oraz od bp. Bambarena. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, zmusiła ich do pukania do wielu drzwi, aby prosić o pomoc. Ich ubóstwo, ubóstwo wiernych, wśród których mieszkali, było jak rzeczywistość Kościoła o otwartych drzwiach (Por. EG 46), ponieważ było otwieraniem serc w całej misji między jej mieszkańcami, ale i serc ludzi w organizacjach, które pomagały w rozwoju społecznym na różnych poziomach. Pukanie do różnych drzwi z prośbą o pomoc przyczyniło się do życia duchem solidarności i tworzenia wspólnoty, do zrodzenia relacji międzyludzkich, które stały się dobrą glebą, ziemią podatną na przyjęcie Słowa Bożego.

W podobnym duchu wyraził się również ambasador Polski w Peru w liście datowanym na listopad 1991 roku, w którym stwierdzał, że polscy misjonarze – poza działalnością duszpasterską – przyczynili się do poprawy warunków socjalnych i w ogóle do powszechnego dobrobytu miejscowej ludności, zaskarbiając sobie przy tym jej szacunek i sympatię. Spowodowało to jednak oburzenie grup antyrządowych, które do tego czasu kreowały się na jedynych obrońców interesów biedniejszych warstw społeczeństwa. 11

Tymi jednakże, którzy opowiedzieli się za ubogimi w sposób wymierny i namacalny byli misjonarze, a nie terroryści. Oprawcy ze Świetlistego Szlaku po uprowadzeniu Zbyszka i Michała, pamiętnej nocy 9 sierpnia 1991 roku, uciekając w kierunku Pueblo Viejo, chcieli spalić za sobą most w Pariacoto. Wydaje się jednak, że poprzez zamordowanie franciszkanów pragnęli także zniszczyć inny most. Jaki? Ten, który zawisł na przęsłach surowego, a zarazem prostego i ubogiego stylu życia, most, na którym możliwe było braterskie spotkanie w celu wyrażania sobie nawzajem różnorakich potrzeb. 12

Zbigniew, Michał i Sandro zginęli jak bracia. Połączyła ich ta sama sprawa, sprawa życia i śmierci ubogich, do których sami siebie zaliczali. I choć za życia nie mieli wiele, to jednak ubogacali wielu. I choć na ziemi nie mają już nic poza swymi doczesnymi szczątkami i naszą pamięcią, to dziś posiadają już wszystko 13, posiadają Boga, który „dla nas stał się ubogi, aby nas ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8, 9).

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

Wszechmogący, najświętszy, najwyższy i największy Boże, wszelkie dobro, największe dobro, całe dobro, który sam jesteś dobry, Tobie pragniemy oddawać wszelką sławę, wszelką chwałę, wszelką wdzięczność, wszelką cześć, wszelkie błogosławieństwo i wszelkie dobra. Niech się stanie. Niech się stanie.
Amen.

Błogosławieństwo


1 Por. Homilía del Santo Padre Pablo VI, Viernes 23 de agosto de 1968, http://w2.vatican.va/content/paul-vi/es/homilies/1968/documents/hf_p-vi_hom_19680823.html

2 M. Hubaut, Francisco y sus hermanos, un nuevo rostro de la misión, SelFr 34 (1983), ss. 11-13.

3 Por. J. Garrido, La forma de vida franciscana, ayer y hoy, Oñate (Guipúzcoa) 1993, ss. 111-112.

4 Pisma świętego Franciszka i świętej Klary, Warszawa 1992, s. 40.

5 Por. Hambre de Dios. Hambre de Pan. I Congreso Teológico Internacional, Chimbote 1987, s. 278.

6 Por. A. Lorscheider, Documento XVI: La pobreza de la Iglesia, w: Medellín. Reflexiones en el CELAM, Madrid 1977, ss. 184-185.

7 Por. A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, [mps; b.m.r.w.].

Por. J. LISOWSKI – D. R. MAZUREK (ed.), 25 Aniversario de la Presencia Franciscana Conventual en el Perú de la Provincia de «San Antonio y Beato Jacobo de Strepa» de Cracovia-Polonia, Delegación Provincial del Perú de los Hermanos Menores Conventuales (Franciscanos), Lima 2013, ss. 2-3.

9 M. Trelles, Testimonio sobre la Memoria del Martirio de fr. Miguel Tomaszek y de fr. Zbigniew Strzałkowski 1991-2015, [mps., ss. 2-3; tłum. D. R. Mazurek].

10 Por. Z. Gogola, La vida que nace del martirio. Los misioneros franciscanos conventuales en Perú, Palencia 2005, s. 112.

11 Por. W. Bar, Sobre el proceso de beatificación de los mártires de Pariacoto Historia, estado actual, proyección, Decires 5 (2012), s. 269.

12 Por. J. Wysoczański, Testimonio sobre la vida y martirio de los hermanos Miguel Tomaszek
 y Zbigniew Strzałkowski, frailes franciscanos menores conventuales, Decires 4 (2011), ss. 84-87.

13 Por. List do Diogneta, p. 13, http://opusdei.org/pl-pl/article/list-do-diogneta/

Nowenna przed beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandra Dordi

Modlitwa kontemplacyjna sercem misji

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Pierwszego Listu św. Pawła do Tesaloniczan (1 Tes 5, 16-25)

Bracia, zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona. Bracia, módlcie się także i za nas!
Oto Słowo Boże.

Psalm 131, 1. 2-3

Strzeż duszy mojej w Twym pokoju, Panie.
Panie, moje serce się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przerasta moje siły.
Strzeż duszy mojej w Twym pokoju, Panie.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę,
Jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu, teraz i na wieki.
Strzeż duszy mojej w Twym pokoju, Panie.

Słowa Ewangelii według św. Łukasza (Łk 10, 38-42)

W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”. A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Modlitwa kontemplacyjna sercem misji

Głoszenie Ewangelii przez pierwszych franciszkanów jawiło się jako integralna część ich życia. Przybrało ono potrójny wymiar, bo dotyczyło modlitwy, przepowiadania i przykładu. Przy tym warto zaznaczyć, że dawanie dobrego przykładu było sposobem bardziej uprzywilejowanym od głoszenia słowa. Jedno i drugie natomiast opierało się na fundamencie głębokiej modlitwy. W tej kwestii bezwzględnie nabierała znaczenia wspólna modlitwa braci, mających chwalić Boga, szczególnie gdy inni tego nie czynili.1 Zresztą jakakolwiek działalność, nie tylko związana z przepowiadaniem, wymagała rozmodlonego serca. Przykładem dobrze ilustrującym tę postawę może być choćby zalecenie milczenia aż do tercji, czyli do przedpołudniowej modlitwy psalmami, nie tylko braciom wiodącym swe życie w pustelniach, ale również posłanym na głoszenie słowa Bożego.2 Św. Franciszek był bowiem przekonany, że „przez modlitwę i dobre dzieła inni, najbardziej pokorni zakonnicy, mogą dzielić zasługi każdego efektywnego apostolstwa, które rozwijają bracia przeznaczeni do przepowiadania i nawracania niewiernych”.3

Fakt bycia misjonarzem na wzór Chrystusa zakłada ścisły kontakt z Bogiem przede wszystkim przez modlitwę. Jest czymś koniecznym, aby misjonarz przed wyjściem do ludzi spotkał się najpierw z Nim, aby napełnić się łaską, którą Ojciec nawraca i pociąga do siebie, a także „przemodlić swoje apostolstwo”4 oraz by – jak podpowiada Sobór Watykański II – wypełniając swe serce żywą wiarą i niesłabnącą nadzieją, stał się „mężem modlitwy” (AG 25).

Niewątpliwie jest tak, że „misje są sprawą wiary, koniecznością wynikającą z wiary, obowiązkiem. Usta mówią z obfitości serca. Piec rozpalony promieniuje ciepłem. Lampa płonąca daje światło. Żarzący się ogień rozpala. Wiara jest życiem, a życie powinno wzbudzać życie”.5 I aby przekazywanie tego życia Bożego było skuteczne, modlitwa i czyn powinny przeplatać się wzajemnie w duchowości misjonarza, scalając posługę zewnętrzną z życiem wewnętrznym i czyniąc go kontemplatywnym w działaniu.6 Problemy, jakie go spotykają, winny być rozwiązywane w modlitwie, bo „misjonarz, który nie oddaje się kontemplacji, nie może głosić Chrystusa w sposób wiarygodny. Jest on świadkiem żywego doświadczenia Boga i powinien móc powiedzieć jak Apostołowie: «cośmy usłyszeli o Słowie Życia (…), na co patrzyliśmy (…), oznajmiamy wam» (1 J 1, 1. 3)” (RMs 91).

Ojciec Święty Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium, napisał, iż „Jezus pragnie ewangelizatorów głoszących Dobrą Nowinę nie tylko słowem, ale przede wszystkim życiem przemienionym obecnością Bożą” (EG 259), tak by poświęcając czas na adorację i medytację Słowa Bożego oddychali płucami modlitwy (Por. EG 262), a przez to by nie stłumili „ducha świętej modlitwy i pobożności, któremu powinny służyć wszystkie sprawy doczesne” (2 Reg 5, 2), a o którego podtrzymanie, nawet w chwilach pracy, tak bardzo nalegał św. Franciszek. Można powiedzieć, iż Święty z Asyżu miał do tego prawo dlatego, że sam bardzo często jednoczył się z Panem. Tomasz z Celano bowiem napisał, że właśnie na modlitwie św. Franciszek błagał Boga „jak ojca, rozmawiał [z Nim] jak z przyjacielem, cieszył się jak z oblubieńcem” (2 Cel 95).

Również nasi bracia, franciszkańscy męczennicy, odznaczali się życiem modlitwą. O. Jarosław Wysoczański w Liście do pewnego prowincjała napisanym na trzy miesiące przed męczeństwem Zbyszka i Michała, nie bez znaczenia na pierwszym miejscu w organizacji domu wylicza kaplicę:

W klimacie pytań, docierania się wzajemnego, zaczęliśmy budować naszą wspólnotę, w ciszy której towarzyszyło nam tworzenie naszego domu, jakże inne niż Jana Góry z książki Mój dom. Zaczęliśmy prawie od zera, mury naszego domu nic nie mówiły o naszej franciszkańskiej historii, tak jak tamte, które mówiły młodemu dominikaninowi o jego starej, długiej historii. Piękny to okres w życiu młodych misjonarzy, gdy zaczynają się «urządzać». Cały wysiłek rozpoczęliśmy od ustaleń, gdzie kaplica, cele braci, jadalnia, wspólna rekreacja, kuchnia i magazynek”.7

Pomieszczenie na kaplicę zostało wybrane w centralnym miejscu w celu łatwego dostępu, tak aby podczas wielu zajęć dogodne jej położenia zachęcało do wejścia choćby na moment. Inspiracją do wspólnego jej urządzenia była kaplica Karola de Foucauld, który wiele lat spędził na pustyni. Jej prostota miała zapraszać do wyciszenia i jednocześnie uwrażliwiać na spotkanie z samym sobą i z Bogiem. Było to miejsce przeniknięte lekkim zapachem nafty zasilającej wieczną lampkę. Bardzo często nad ranem można było spostrzec zmniejszoną jej ilość, co wskazywało, iż ktoś długo modlił się przed Panem. Faktycznie, modlitwa dawała tę moc, aby przemierzać szlaki misyjne Pariacoto i by szczodrze odpowiedzieć na wołanie biednych, na ich pragnienie Boga i chleba. Innego wytłumaczenia nie mogło być jak tylko to, że tak różnym od siebie braciom właśnie kontemplacja pomagała wzrastać we wspólnym misjonarskim powołaniu.8

W Pariacoto bracia doświadczyli na nowo pasji i miłości do adoracji Najświętszego Sakramentu, a stało się to dzięki siostrom ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego. Często modlili się wspólnie z nimi, przygotowywali liturgię oraz przyczynili się do założenia grupy „adoratorek”, pań gromadzących się w każdy czwartek na adoracji. W tych poczynaniach uwidaczniała się duchowość franciszkańska, bo przecież sam św. Franciszek nauczył swoich braci wielkiej miłości do Jezusa w Eucharystii. Dowodem tego jest fakt, iż do chwili obecnej we wszystkich zakątkach ziemi, gdziekolwiek znajdują się franciszkanie, wspólnotowe zwrócenie się do Jezusa utajonego w tabernakulum rozpoczynają oni od słów: „Wielbimy Cię, Panie Jezu Chryste, [tu] i we wszystkich kościołach Twoich, które są na całym świecie i błogosławimy Tobie, że przez święty krzyż Twój odkupiłeś świat” (Test 5).

Jak dla naszych polskich braci, tak i dla ks. Alessandra, życie duchowe wypełnione adoracją Najświętszego Sakramentu było jedną z najpiękniejszych metod misyjnych. Ks. Tomás pamięta go jako człowieka, który spędzał czas na adoracji przed Eucharystią i po niej, a sposób, w jaki celebrował Mszę św., inspirował jego parafian do stania się gorliwymi czcicielami Najświętszego Sakramentu. Matka Augusta Carrara wspomina również, że ks. Dordi w nauczaniu o modlitwie zachęcał, by ona oświecała każdy dzień życia jego wiernych i by wszystko, co czynią, zostało nią przeniknięte.9

We wspólnocie z Pariacoto misja i kontemplacja przeplatały się wzajemnie, a zdrowy zapał do pracy był miarkowany zaleceniem przełożonych, aby było tyle godzin pracy społecznej, ile poświęca się czasu na modlitwę. W ten sposób zachowywana była pewna proporcja między działaniem, a kontemplacją. Nawet prozaiczne sprawy do omówienia z miejscowymi liderami, katechistami lub siostrami poprzedzano zwróceniem się do Pana Boga, tak aby modlitwa coraz bardziej stawała się źródłem użyźniającym tę misyjną ziemię i aby nie tyle była dodatkiem do misji, co jej sercem. Gdyby tak nie było, to czyż s. Marlene, świadek ich misjonarskiego życia, napisałaby w swoich wspomnieniach, że Michał, poza tym, iż był dobry i łagodny, to również był kontemplujący? I że Zbigniew, poza tym, iż był zaangażowany w pomoc drugiemu człowiekowi, przede wszystkim owładnięty był Bogiem?10 Jej notatkę można uzasadnić tylko czasem misjonarzy spędzanym przed Jezusem w Eucharystii, podziwianiem Boga Ojca w pięknie stworzenia i modlitewnym zatopieniem się w Duchu Świętym.

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

O Najświętszy Ojcze nasz,
niech zajaśnieje w nas poznanie Ciebie,
abyśmy poznali, jaka jest szerokość Twoich dobrodziejstw,
długość Twoich obietnic, wysokość majestatu
i głębokość sądów,
i abyśmy Cię kochali z całego serca,
zawsze o Tobie myśląc;
z całej duszy, zawsze za Tobą tęskniąc;
całym umysłem, ku Tobie kierując wszystkie nasze intencje, szukając we wszystkim Twojej chwały
i ze wszystkich naszych sił,
obracając wszystkie nasze siły
i władze duszy i ciała na służbę Twej miłości,
a nie na co innego.
Amen.

Błogosławieństwo


1 Por. K. Esser, Temas espirituales, Oñate (Guipúzcoa) 1980, ss. 196-197, 202-204.

2 Por. M. Hubaut, Francisco y sus hermanos, un nuevo rostro de la misión, SelFr 34 (1983), s. 14.

3 Por. W. Di Fonzo, J. Odoardi, A. Pompei, Bracia Mniejsi Konwentualni Historia i Życie (1209 – 1976), Niepokalanów 1988, s. 39; Por. 1 Cel 164.

4 K. Müller, Misjonarze (DM 23-27), w: W. Kowalak i in. (red.), Misje po Soborze Watykańskim II, Płock 1981, ss. 194-195.

5 K. Müller, Posłannictwo misjonarza dzisiaj, CT 45 (1975), fasc. I, s. 146.

6 Por. J. Esquerda Bifet, Teología de la evangelización. Curso de misionología, Madrid 1995, ss. 391. 395.

7 J. Wysoczański, [korespondencja osobista].

8 Por. J. Wysoczański, Carta a los mártires, Roma 2015, [archiwum autora].

9 Por. A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, [mps; b.m.r.w.].

10 Por. M. Trelles, Testimonio sobre la Memoria del Martirio de fr. Miguel Tomaszek y de fr. Zbigniew Strzałkowski 1991-2015, [mps., s. 3].

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandra Dordi

Świadectwo życia braterskiego

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa Twoich synów:
Michała, Zbigniewa i Sandro
i posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Składamy Tobie dzięki, że obdarzyłeś ich palmą męczeństwa
i prosimy Cię, abyś zaliczył ich również
do grona świętych Kościoła.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wytrwałość w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
a naszej Ojczyźnie udziel daru pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy do Twojego Królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Dziejów Apostolskich (Dz 2, 42-47)

Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.
Oto Słowo Boże.

Psalm 133

Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego
O jak dobrze i miło, *
gdy bracia mieszkają razem!
Jest to jak wyborny olejek na głowie, †
który spływa na brodę Aarona, *
na skraj jego szaty.
Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego
To jak rosa Hermonu, *
która opada na górę Syjon;
Bo tam udziela Pan błogosławieństwa *
i życia na wieki.
Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego

Słowa Ewangelii według świętego Jana (J 17, 20-26)

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Świadectwo życia braterskiego

Wszyscy chrześcijanie, a szczególnie misjonarze, według zaleceń Dekretu Misyjnego Soboru Watykańskiego II, wezwani są do ukazywania Boga innym ludziom „świadectwem słowa i przykładem życia nowego człowieka” (AG 11). Wyraźnie podkreśla to także Paweł VI w adhortacji Evangelii nuntiandi, że dawanie świadectwa to pierwszy i konieczny środek ewangelizowania, gdyż „człowiek naszych czasów chętniej słucha świadków aniżeli nauczycieli; a jeśli słucha nauczycieli to dlatego, że są świadkami” (EN 41).

Możliwość dogłębnego przeżywania Ewangelii i świadczenia o niej umożliwia wspólnota braterska. Do życia w niej powołuje Duch Święty, gromadząc wiernych, których wcześniej zainspirował miłością Bożą. Tylko ta miłość jest w stanie połączyć wielu uczniów, uzdalniając ich do życia w jedności. Zasadniczym zaś celem osób żyjących we wspólnocie jest stać się „środowiskiem głębokiej braterskiej komunii, a przez to znakiem i bodźcem dla wszystkich ochrzczonych” (CNU 1-2. 8). Podobną myśl wyrazili biskupi podczas IV Konferencji Plenarnej Episkopatów Ameryki Łacińskiej w Santo Domingo w 1992 roku, twierdząc, że tylko zewangelizowana wspólnota kościelna „jest w stanie ewangelizować” (SD 23). A jeśli nie trwa ona w jedności, jej członkowie nie potrafią mówić o Bogu w sposób wiarygodny i jeżeli brakuje jej miłości braterskiej, uniemożliwia ona rozpoznanie oblicza Jezusa w niej samej. Dzieje się tak dlatego, iż bardzo ściśle „los ewangelizacji łączy się ze świadectwem jedności, dawanym przez Kościół” (EN 77), a „życie w komunii staje się […] «znakiem dla świata i przyciągającą siłą, która prowadzi do wiary w Chrystusa” (VC 46).

Podobnie myślał św. Franciszek, kładąc wielki nacisk na fraternitas (łac.), czyli na wspólnotę braterską. Tworzyli ją bracia posłuszni Duchowi Świętemu, żyjący ubogo i w czystości, przepełnieni pragnieniem służenia sobie nawzajem, ale nie tylko, bo w duchu braterstwa otwierali się na ludzi spoza klasztoru, grona bliskich znajomych, własnego kraju czy nawet spoza Kościoła. W każdej rzeczy widzieli „siostrę” i w całym stworzeniu odbicie „Chrystusa – «Brata»”.1 Poza tym, że oddawali się wędrownemu przepowiadaniu, nosili w sobie głębokie pragnienie przebywania razem.2 W świecie pełnym podziałów rzeczywiście dawali świadectwo wzajemnej miłości. Już samo ich życie było zwiastowaniem Królestwa Bożego, tym bardziej, że wspólnoty były otwarte na wszystkich napotykanych ludzi, niezależnie od statusu społecznego.3

Zanim jednak św. Franciszek odkrył wspólnotę, najpierw w człowieku ujrzał brata, a przez niego Chrystusa. Dzięki Ewangelii pojął, że Bóg jest Ojcem, a wszystkie Jego dzieci – jedną wielką rodziną. Nie dziwi zatem fakt, iż w pozostawionych po sobie pismach św. Franciszek nawiązywał wiele razy do wspólnoty braterskiej. To ona, mając za punkt centralny Osobę Jezusa Chrystusa, umacniana była przez sakramenty i miłość wszystkich „duchowych” braci, karmiła się słowem Bożym i modlitwą, a opierając się na wzajemnej akceptacji, postrzegała swoich członków „jako dar od Boga”.4 W tym kontekście zrozumiałe jest, dlaczego Święty z Asyżu nie promował indywidualizmu. Gdy istniała potrzeba wysłania kogoś w celu przepowiadania, wysyłał przynajmniej dwóch braci razem. Był przekonany, że dzieło ewangelizacji jest sprawą wspólnoty, w której ktoś głosi nawrócenie, a kto inny wznosi modlitwy i składa ofiary w tej intencji.5

Budowanie wspólnoty natomiast nie jest rzeczą łatwą. Zdarza się bowiem, iż specyfika pracy na misjach charakteryzuje się różnymi trudnościami. Misjonarze często muszą przemierzać duże odległości, aby „obsłużyć” wiernych w daleko usytuowanych kaplicach, co niekiedy może utrudniać ich własne relacje. Poza tym różnorodność kulturowa, jakiej doświadczają, nie sprzyja realizowaniu ideałów wspólnotowego życia. Mimo to, wobec piętrzących się niekiedy problemów, ideałem nie będzie staranie się o sterylne relacje, w których nigdy nie dojdzie nawet do najmniejszej sprzeczki, lecz o to, aby umieć sobie przebaczyć. Marką rozpoznawalności misjonarzy nie jest bowiem pobożna apatia w relacjach braterskich, ale żywa miłość zgodnie ze słowami Pana Jezusa: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35).

Bracia z Pariacoto również doświadczali różnic choćby w realizowaniu niektórych misyjnych projektów. Byli przecież młodzi, a przez to być może mniej cierpliwi, bardziej podatni na burzliwą dyskusję. Charakteryzowało ich jednak to, że choć tak odmienni, to jednak wspólnie się modlili, razem spożywali posiłki, odpoczywali we wspólnocie. Szczególnie po ciężkiej pracy, mimo zmęczenia, siadali razem w ogrodzie tuż obok kuchni i – zadowoleni z dobrze przeżytego dnia – rozmawiali w świetle lampy naftowej. Tym braterskim spotkaniom towarzyszyła „rodzina drzew bananowych, chińska róża – i co najpiękniejsze – niebo, prawie codziennie rozświetlone gwiazdami i księżycem”.6 Także po powrocie do klasztoru z zakątków parafii, notabene tak dużej jak cała archidiecezja krakowska, chętnie rozmawiali na temat swoich przemyśleń.

„Długie wędrówki surowość krajobrazów rodziły sny oraz idee i jednocześnie kształtowały naszą wrażliwość. Jako obcokrajowcy kroczyliśmy po spieczonej, biednej ziemi. Czas wędrowania, krok po kroku, przybliżał nas do celu. Chwile wędrówek pozwalały umieścić wszystko w sercu i ukryć jak wielki skarb. Nieraz dzieliliśmy się naszymi spostrzeżeniami, tym wszystkim, co przyjęło i zakodowało nasze serce. Każdy z nas widział inaczej, bo każdy był inny. Nasze rozmowy służyły odkrywaniu rzeczywistości i kreowaniu wspólnych snów”.7

W tym kontekście warto wspomnieć, że aby dzielenie się pomysłami na pracę duszpasterską nie było wynikiem subiektywnych przemyśleń, bracia planując pracę w parafii, nie ulegli pokusie, by ją podzielić jak tort na trzy części, lecz zdecydowali, iż wspólnotowo będą podejmowali decyzje dotyczące ewangelizacji. Wszyscy troje mieli zapoznać się z całą rzeczywistością pastoralną, aby w szukaniu odpowiedzi na dylematy misyjne wzajemnie się uzupełniać i ubogacać. Jak można się domyślić, nie było to łatwe, ale przecież nie było też niemożliwe.8

Życie we wspólnocie ze względu na Ewangelię i to jeszcze na misjach, czyli z daleka od ojczyzny, wymagało od Zbyszka i Michała niemałej odwagi. Podjęcie się takiego wyzwania, choć zakładało zgodę na krzyż życia, na trwanie w bliskości ze współbratem, umożliwiało też wzajemne poznanie się i przejście od postawy egoizmu do dawania siebie, postawy przecież tak bliskiej św. Franciszkowi, który wielokrotnie podkreślał, że bracia winni wieść życie w zgodzie z Ewangelią.9

Pewien franciszkanin10 nauczał, że istnieją takie znaki, które potrzebują wiary, żeby zobaczyć w nich Boga, np. aby dostrzec Jezusa w hostii właśnie konieczna jest wiara. Twierdził on, że są również inne znaki bardzo czytelne w ukazywaniu Boga i już jej tak bardzo nie wymagające. Mowa tu o wspólnocie osób, które są zjednoczone i dla których braterska miłość jest regułą życia. Ten znak może otworzyć oczy na Boga nawet niewierzącym. Patrząc na świadectwo życia braterskiego i wczytując się w literaturę o wspólnocie z Pariacoto, można się przekonać, iż nie pozostawała ona na poziomie znanego w kręgach osób konsekrowanych łacińskiego powiedzenia: Mea maxima paenitentia vita comunis, co w przekładzie na język polski znaczy: „Moją największą pokutą jest życie wspólne”11, lecz raczej parafrazując tę maksymę należałoby powiedzieć, iż dla tamtych zakonników, pomimo różnic i codziennych kłopotów, „życie wspólne było ich największą radością”.

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

Bójcie się Pana i cześć Mu oddajcie.
Godzien jest Pan otrzymać sławę i cześć.
Wszyscy, którzy boicie się Pana, chwalcie Go.
Bądź pozdrowiona, Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą.
Chwalcie Go niebo i ziemia.
Chwalcie, wszystkie rzeki, Pana.
Błogosławcie, synowie Boży, Pana.
Oto dzień, który Pan uczynił; radujmy się w nim i weselmy.
Alleluja, alleluja, alleluja! Król Izraela!
Wszelki duch niech chwali Pana.
Chwalcie Pana, bo jest dobry.
wszyscy, którzy to czytacie, błogosławcie Pana.
Wszystkie stworzenia, błogosławcie Pana.
Wszystkie ptaki powietrzne chwalcie Pana.
Wszyscy słudzy, chwalcie Pana.
Młodzieńcy i panny, chwalcie Pana.
Godzien jest Baranek, który został zabity,
odebrać sławę, chwałę i cześć.
Błogosławiona niech będzie święta Trójca
i nierozdzielna Jedność.
Święty Michale Archaniele, broń nas w walce.
Amen.

Błogosławieństwo


1 L. Iriarte, Historia franciszkanizmu, Kraków 1998, ss. 32-33.
2 Por. L. Hardick, J. Terschlüsen, K. Esser, Franciszkańska Reguła Życia, Niepokalanów 1988, s. 48.
3 Por. M. Hubaut, Francisco y sus hermanos, un nuevo rostro de la misión, SelFr 34 (1983), s. 15.
4 L. Iriarte, Powołanie franciszkańskie. Synteza ideałów św. Franciszka i św. Klary, Kraków 1999, ss. 199. 202-216.
5 Por. K. Esser, Temas espirituales, Oñate (Guipúzcoa) 1980, ss. 204-206.
6 J. R. Bar – J. Wysoczański, Znak miłości w Peru. Życie i męczeństwo dwóch kapłanów franciszkańskich w Peru 1991 r., Kraków 1995, s. 98
7 Tamże, ss. 103. 106-107.
8 Por. J. Wysoczański – A. Friso, Frati martiri. Una storia francescana nel racconto del terzo compagno, Padova 2013, ss. 151-152.
9 Por. J. R. Bar – J. Wysoczański, Znak miłości w Peru. Życie i męczeństwo dwóch kapłanów franciszkańskich w Peru 1991 r., dz. cyt., s. 107.
10 O. Janusz Jędryszek OFM Conv.
11 http://www.orionisci.rel.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=115&Itemid=128

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandra Dordi

Dzień V – Formowanie do misji

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Księgi Proroka Izajasza (Iz 50, 4-5)

Pan Bóg Mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem.
Oto Słowo Boże.

Psalm 119, 105-106. 111-112

Prowadź mnie Panie, według Twych pouczeń
Twoje słowo jest lampą dla moich stóp
i światłem na mojej ścieżce.
Przysiągłem i postanawiam
przestrzegać Twoich sprawiedliwych wyroków.

Prowadź mnie Panie, według Twych pouczeń
Napomnienia Twoje są moim dziedzictwem na wieki,
bo są radością mojego serca.
Serce swoje nakłaniam,
by wypełniać Twoje ustawy na wieki i na zawsze.

Prowadź mnie Panie, według Twych pouczeń

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza (Mt 28, 16-20)

Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Formowanie do misji

Św. Franciszek z Asyżu kierował się w swoim działaniu pragnieniem apostołowania wśród niewiernych, choć nie posługiwał się terminami: „misje” czy „misjonarz” ani nie ukończył studiów misjologicznych, gdyż takich jeszcze nie było. Takie pojęcia były obce epoce, w której żył; na pojawienie się tych określeń trzeba było czekać aż do XVI wieku.1 I mimo tego, że pierwsze podjęte przez niego próby głoszenia Ewangelii poganom mogły uchodzić za nieudane, to trzeba stwierdzić, że powołanie misjonarskie tak dla św. Franciszka, jak i dla pierwszych jego towarzyszy nie było kwestią wyboru, lecz tożsamości. Już sama Reguła franciszkańskiego życia była swoistą nowością w historii życia konsekrowanego. Jej autor wypowiedział się bowiem na temat braci pragnących udać się za granicę, by poganom ukazać miłość Chrystusa.2 „Bracia, którzy za boskim natchnieniem zechcieliby udać się do Saracenów i innych niewiernych, niech proszą swoich ministrów prowincjalnych o pozwolenie. Ministrowie zaś niech udzielają pozwolenia tylko tym, których uznają za odpowiednich do wysłania” (2 Reg 12, 1-2). Owszem, aby zostać misjonarzem, potrzebna jest zgoda przełożonych i sprawdzenie, czy kandydat posiada odpowiednie właściwości psychofizyczne, ale nade wszystko czy jest w nim misjonarskie pragnienie, zrodzone z Bożej inspiracji.3

Zdarza się, że kraj misyjny jest postrzegany przez misjonarza jako jedyna ziemia, na której w procesie ewangelizacji trzeba postawić krzyż Chrystusa. Z czasem jednak okazuje się, iż jego własne serce jest tą przestrzenią, która wymaga nawrócenia – i to nie jednorazowego, lecz ustawicznego. Stąd pojawia się wyzwanie, by misjonarz podjął się trudu formacji misyjnej. Jest on nie tylko posłanym, ale także uczniem, a to zakłada pewien proces stawania się takim jak Jezus. I warto zaznaczyć, iż nie chodzi tu o zwykłe poinformowanie kandydata na misje o specyfice jego posługi, ale o zaproponowanie mu projektu formacyjnego, który przekona go, iż powinien „uczyć się przez całe życie, w każdym wieku i okresie, w każdym środowisku i kontekście ludzkim, od każdej osoby i kultury, pozwalając się kształtować poprzez każdy ułamek prawdy i piękna, który spotyka wokół siebie. Ale przede wszystkim musi pozwolić się formować poprzez codzienne życie, poprzez własną wspólnotę, przez swych braci i siostry, poprzez to, co zwykłe i nadzwyczajne w codzienności, zarówno poprzez modlitwę, jak i trud apostolski, w radości i w cierpieniu, aż do momentu śmierci” (Rozpocząć na nowo od Chrystusa 15).

Misjonarz, opuszczając swój kraj, wyjeżdża przeniknięty własną kulturą, pobożnością, teologią, więzią braterstwa. Z tym bagażem wkracza w nową kulturę i sposób pojmowania religii. „Nowy naród staje się jego narodem przez adopcję; nowe sposoby modlitwy, zrzeszania się, rozumienia życia, Boga, rzeczy nadprzyrodzonych, stają się jego sposobami, nowy język – jego językiem”.4 Wobec tego wszystkiego formowanie do misji jawi się jako integralny element odpowiedzi na powołanie misjonarskie i powinno służyć rozwojowi intelektualnemu i pastoralnemu oraz powinno kandydatów na misjonarzy „wprowadzić w głębszą, refleksyjną znajomość narodu i kultury, łącznie z jego filozofią i teologią, z uwzględnieniem duszpasterskich potrzeb kraju”.5 Ono też zmusza do ukształtowania w sobie odpowiednich cech tak, aby obecny bądź przyszły misjonarz mógł wzrastać jako ewangelizator (Por. EG 121). Do takich cech niewątpliwie należy zaliczyć elastyczność, czyli zdolność do adaptacji w nowych warunkach, otwartość i akceptację mentalności innych ludzi. Konieczne też będzie ukształtowanie cnoty pokory wobec kultury i specyfiki narodu, któremu misjonarz służy. Zwyczaje owego narodu mogą bowiem irytować misjonarza, budzić w nim uprzedzenia. Pokora zaś toruje drogę zrozumieniu i zaakceptowaniu nowej społeczności. Ważne też będzie ukształtowanie cnoty „gorliwości, roztropności, odwagi, wytrwałości i przetrwania (uporu) w obliczu braku współpracy, braku zainteresowania, braku widocznych owoców, a nawet w obliczu niepowodzeń i zawodów”.6

Współcześnie istnieją szeroko zakrojone możliwości uczestniczenia w kursach dla misjonarzy, warsztatach misjologicznych, sympozjach, a nawet w kongresach. 27 lat temu, kiedy franciszkańscy misjonarze z Polski dotarli do Peru, nie było takich perspektyw, szczególnie w naszej ojczyźnie. Dlatego formację, jaką otrzymali, zawdzięczali diecezji Chimbote i siostrom służebniczkom, z którymi pracowali razem w Pariacoto. Warto tu zaznaczyć, że wspólnota tych misjonarek, przyczyniając się do obudowania miasteczka i wzniesienia nowego kościoła po silnym trzęsieniu ziemi w 1970 roku, zyskała sympatię miejscowych ludzi i nawiązała z nimi serdeczną relację. Charakteryzowała ją również gościnność, ufność w Bożą Opatrzność oraz spontaniczna radość. Pierwsza lekcja formacji, jaką zaproponowała wspólnota sióstr naszym braciom, polegała na otwarciu serc oraz drzwi swego klasztoru, aby być blisko ludzi, przypatrując się im i wsłuchując w ich pragnienia. Dzięki tej empatii nauczanie misjonarzy nabierało wiarygodności i sprawiało, że na ich ludzkim obliczu można było łatwiej dostrzec odbicie Bożego oblicza.

Jan Paweł II napisał, że „wiara umacnia się, gdy jest przekazywana” (RMs 2). Poprzez formowanie innych misjonarze sami się formują i umacniają w wierze. W tym duchu Zbyszek i Michał starali się rozważać, jakiej odpowiedzi wymagał dar wiary i powołania misjonarskiego przez nich otrzymany (Por. RMs 65). Nie tylko chcieli uzyskać informację o mieszkańcach Pariacoto, ale także starali się ich lepiej poznać, zebrać to, co Duch Święty już w nich zasiał (Por. EG 246). Sami się formowali oraz wzywali swych parafian do wzrostu wiary na drodze dojrzewania i formacji zaproponowanej im np. w ramach szkoły dla katechistów z różnych wspólnot parafii, a nawet spoza niej. W tym celu, realizując plan pastoralny, odwiedzali wioski usytuowane wysoko w górach na trzech lub nawet czterech tysiącach metrów nad poziom morza. Formacja osobista misjonarzy poprzez zainwestowanie w formację Indian zaczęła wydawać owoce. Poza tym, że zbliżyła ich do Boga, pomagając wyjść z biedy duchowej, pozwoliła przeciwstawić się także biedzie materialnej, projektując możliwe drogi wyjścia z niej. Misjonarze bowiem pomogli miejscowym w tym przedsięwzięciu również przez opracowanie systemu nawadniania pola, przez stworzenie programu zapobiegania chorobom. Czyniąc tak, nie zaniedbywali również swej formacji i od samego początku uczestniczyli w kursach organizowanych przez Konferencję Życia Zakonnego w Peru, Caritas, Komisję Episkopatu ds. Akcji Socjalnych, przez samą diecezję Chimbote. Udali się też z grupą katechistów do Cajamarca, aby przypatrzeć się organizacji duszpasterstwa wśród ludzi gór, którego inspiratorem był bp José Dammert.7

Polscy franciszkańscy męczennicy nie byli odosobnieni na polu formacji. Ks. Alessandro Dordi także poświęcał czas na dokształcanie siebie i swoich parafian. Interesował się krajem, w którym żył i pracował. Bardzo cenił jego kulturę, ale też widział konieczność formacji okupionej wyrzeczeniami na poszczególnych etapach ewangelizacji. Czytanie Słowa Bożego w atmosferze modlitwy pozwalało mu odczytywać znaki czasu. Ks. Alessandro chciał, aby jego parafianie korzystali z edukacji, dlatego wysyłał katechistów na kursy organizowane właśnie w Pariacoto i towarzyszył im, chociaż dla niego oznaczało to trzy godziny drogi samochodem w jedną stronę. Wspierał formację innych grup parafialnych, między innymi Catequesis Familiar (Katechezy Rodzinnej), w której widział zaczyn nowego społeczeństwa. W jednej sytuacji miał nawet tak się wypowiedzieć: „Szczególnie zwrócę uwagę na formację katechistów i liderów duszpasterskich, gdyż myślę, iż ona jest najważniejsza”.8

Nasi męczennicy w ramach formowania się do misji nie poprzestali na rozpaleniu płomienia swojej wiary, mającego rozświetlać ich misjonarskie szlaki, lecz troszczyli się, aby już płonące ognisko wiary ich parafian mogli podtrzymywać uformowani katechiści i liderzy lokalnych wspólnot.

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

Najwyższy, chwalebny Boże,
rozjaśnij ciemności mego serca
i daj mi, Panie, prawdziwą wiarę,
niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość,
zrozumienie i poznanie, abym wypełniał
Twoje święte i prawdziwe posłannictwo.
Amen.

Błogosławieństwo


1 A. Kurek, w art. Teologia misji dzisiaj, w: Misyjna Działalność Kościoła, Warszawa 1982, s. 2, podaje że „termin «misja» pojawił się po raz pierwszy w sprawozdaniu generała jezuitów J. Jayneza o misji maronickiej z 18 grudnia 1558 roku. Znajdziemy go również w bulli «Inscrutabili divinae providetiae» z 22 czerwca 1622, którą papież Grzegorz XV ustanowił Kongregację Rozkrzewiania Wiary”.

2 Por. L. Hardick, J. Terschlüsen, K. Esser, Franciszkańska Reguła Życia, Niepokalanów 1988, s. 175.

3 Por. F. Uribe Escobar, La vida religiosa según San Francisco de Asís, Oñate (Guipúzcoa) 1982, ss. 101-103.

4 C. Godwin, Misyjne powołanie, duchowość i formacja, ZMis 4 (1982), ss. 42-46.

5 Tamże, s. 30; Por. AG 25-26.

6 Tamże, ss. 29. 35. 37-40.

7 Por. J. Wysoczański, Cuando sale el sol nace la vida, Lima [b. r. w.], ss. 49-56.

8 A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, [mps; b. m. r. w.; tłum. D. R. Mazurek].

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandra Dordi

Dzień VI – Prorocy naszych czasów

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Drugiego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian (2 Kor 4, 1-2. 5-14)

Przeto oddani posługiwaniu zleconemu nam przez miłosierdzie, nie upadamy na duchu. Unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka. Nie głosimy bowiem siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana, a nas – jako sługi wasze przez Jezusa. Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa. Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie. Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami.
Oto Słowo Boże.

Psalm 92, 2-3. 13-14. 15-16

Dobrze jest śpiewać, Tobie, Panie Boże.
Dobrze jest dziękować Panu
i śpiewać Twemu imieniu, Najwyższy:
z rana głosić Twoją łaskawość,
a wierność Twoją nocami.

Dobrze jest śpiewać, Tobie, Panie Boże.
Sprawiedliwy zakwitnie jak palma,
rozrośnie się jak cedr na Libanie.
Zasadzeni w domu Pańskim
rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga.

Dobrze jest śpiewać, Tobie, Panie Boże.
Nawet i w starości wydadzą owoc,
zawsze pełni życiodajnych soków,
aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy,
On Opoką moją i nie ma w Nim nieprawości.

Dobrze jest śpiewać, Tobie, Panie Boże.

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza (Mt 5, 13-16)

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Prorocy naszych czasów

Św. Franciszek na misje patrzył przez pryzmat możliwego męczeństwa, gdyż ono wydawało mu się najbardziej zgodne z Ewangelią1. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie chodziło mu o męczeństwo jako takie, lecz o ewentualną konsekwencję misyjnego dzieła, to znaczy o nawrócenie niewiernych2, a samo męczeństwo natomiast pojmował on jako łaskę3.

Ten „wspaniały znak świętości Kościoła” (VS 93) faktycznie jest darem łaskawości Bożej, bo po ludzku i o własnych siłach jest niemożliwe, by można było w chwili przelania krwi nie dość że kochać, to jeszcze wybaczyć wrogom4. Co więcej, ten szczególny dar (por. KK 42) czyni męczenników „głosicielami i świadkami w pełnym tego słowa znaczeniu” (RMs 45) oraz pomaga sformułować tę prawdę, iż męczeństwo i misja przeplatają się wzajemnie do tego stopnia, że „praca misjonarska prowadzi do męczeństwa i męczeństwo przemienia się w misję”5.

Słowa te ukazują pewną rzeczywistość, która była aktualna wtedy, gdy dokonywało się pierwsze głoszenie Ewangelii, a także odzwierciedlają bieżąca sytuację, bo męczeństwo „nadal jest obecne w życiu Kościoła” (VS 90)6. Wiadomo bowiem, że „Kościół pierwszego tysiąclecia zrodził się z krwi męczenników: «Sanguis martyrum – semen christianorum»” (TMA 37). Tertulian mówiąc właśnie o odwadze męczenników, tak miał się wyrazić: „Dręczcie nas, poddajcie nas torturom, oskarżcie nas, zamęczcie nas, wasza przewrotność jest dowodem naszej niewinności. Żnąc zasiewacie nas, jest nas więcej, im więcej krwi przelejecie; gdyż krew chrześcijan jest nasieniem”7. A skoro jest tak, że krew chrześcijan przysparza wzrostu Kościołowi, to bez obawy pomyłki można dojść do wniosku, że męczennicy są „niezbędni dla dzieła ewangelizacji” (RMs 45). Faktycznie „u kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników. Prześladowania ludzi wierzących – kapłanów, zakonników i świeckich – zaowocowały wielkim posiewem męczenników w różnych częściach świata. Świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów” (TMA 37). Potwierdza to statystyka, która podaje, że ostatnie 20 lat ubiegłego wieku pochłonęło ofiarę życia ponad 300 misjonarzy8. Śmierć licznych kapłanów, zakonników w ostatnich czasach w Ameryce Łacińskiej była też ciosem wymierzonym przeciwko wartościom duchowym, by stłumić wiarę ludu i nadzieję płynącą z Dobrej Nowiny9. Pomimo tego biskupi latynoamerykańscy w Dokumencie z III Zgromadzenia Episkopatów Latynoamerykańskich w Puebla (Meksyk, 1979 rok) wyrazili swą nadzieję, iż Bóg przemieni rozlaną krew, cierpienie i śmierć w życiodajne nasiona zmartwychwstania dla ich kontynentu. Tym bardziej że wiara Latynosów jest wspierana przez orędowników z nieba, „świętych – jak się wyrazili tamtejsi pasterze – z naszej Ameryki Łacińskiej: tych, co umarli, broniąc integralności wiary i wolności Kościoła, służąc ubogim, Indianom i niewolnikom” (Puebla 265–166).

W przypadku franciszkanów sercem misji było wspomniane już w innych rozważanych nowennowych Pariacoto. Ono wraz z mieszkańcami otaczających je gór było świadkiem wielu radosnych chwil głoszenia Dobrej Nowiny, a także momentów bardzo trudnych, zwłaszcza wtedy, gdy nasiąkało męczeńską krwią. Zanim jednak do tego doszło, bracia misjonarze swoje myśli, serca wypełnili wieloma pragnieniami i planami na przyszłość, dotyczącymi misjonarskiej przygody, która dopiero się zaczynała. W ramach planu pastoralnego odwiedzali wiernych rozmieszczonych w przeszło 70 wioskach. Głosili im Ewangelię i dzielili się wiarą. Nieodzownym motywem ich obecności w danej wiosce był patronalny odpust. Miało też miejsce budowanie lub odbudowywanie kaplic. Ciekawym pomysłem było zainicjowanie prac na terenie Pueblo Viejo, miejsca, gdzie trzęsienie ziemi z 1970 roku doszczętnie zniszczyło zabudowania oraz dawną świątynię Chrystusa ukrzyżowanego. Niestety nie udało się w tamtych czasach zrealizować pomysłu, by właśnie w owym miejscu wybudować klasztor na wzór pustelni San Damiano i odnowić zrujnowany kościół. A skoro mowa o kapliczce świętego Damiana, to może warto wspomnieć, że to właśnie w niej św. Franciszek, rozmodlony i zapatrzony w Chrystusa ukrzyżowanego, usłyszał odpowiedź na pytanie: „Panie, co chcesz, abym czynił?”. Głos Chrystusa nakazał mu odbudować dom Pański, który był w ruinie, a z którym On, Jezus, utożsamiał się (por. Legenda Trzech Towarzyszy V, 13).

W tym miejscu można by zadać sobie pytanie, czy tak jak św. Franciszek franciszkańscy misjonarze chcieli zatroszczyć się tylko o pobliskie miejsca kultu i o ich materialny wymiar czy raczej mają nam do zaoferowania jakieś przesłanie? Co te znaki chcą nam powiedzieć dzisiaj? Co chce nam powiedzieć tamto trzęsienie ziemi z 1970 i to „trzęsienie”, jakie dokonało się w 1991 roku w niejednej z dusz? Jaki może być wymiar prorocki oddania ich życia w naszych czasach? Próbowano uciszyć naszych męczenników, ale zapomniano, że głosu Pana Boga nie da się stłumić. Głosu, który woła głośniej przez świadectwo krwi niż przez słowa i przypomina, że Kościół najpierw buduje się z żywych kamieni, że duchowa świątynia jest ważniejsza od tej materialnej, bo ona opiera się na czymś więcej niż na kamieniu węgielnym, mianowicie na solidnym fundamencie męczenników.

Czy to oznacza, że terroryści przyczynili się do tego, aby misja w Pariacoto i w Santa miała mocne podwaliny? Gdyby patrzeć na te trudne wydarzenia oczyma wiary i z perspektywy czasu, można powiedzieć, że tak, gdyż w dobie obecnej papież Franciszek podkreśla bardzo mocno, że tam, gdzie naruszane są podstawowe wartości osoby ludzkiej, „potrzebny jest prorocki głos” (EG 218), że orędzia św. Franciszka z Asyżu nie można wyciszyć ani zamknąć w jakiejś świątyni, zwłaszcza tam, gdzie pragnie się religię wprowadzić wyłącznie „w przestrzeń tajemniczego wnętrza osób bez żadnego wpływu na życie społeczne i narodowe. […] Autentyczna wiara – która nie jest nigdy wygodna ani indywidualistyczna – zakłada zawsze głębokie pragnienie zmiany świata, przekazania wartości, zostawienia czegoś dobrego po sobie na ziemi” (EG 183).

W listach naszych misjonarzy można odnaleźć słowa, które ilustrują ich wewnętrzne nastawienie do wiary i misji, a które dla nas mają wydźwięk prorockiego testamentu: „Tam gdzie obecnie jesteś, nie jesteś po to, aby ten świat zrozumieć, lecz wypełnić wolę Bożą w stosunku do siebie. Po prostu trzeba być na swoim – własnym miejscu…”10 oraz „Szczęśliwie nad wszystkim stoi Bóg, a my jesteśmy tutaj, aby głosić Jego Słowo”11. Czyż słowa te nie podprowadzają do zrozumienia tej prawdy, że misja to przede wszystkim wypełnianie woli Bożej z pasją i ewangelizowanie z pasją? Nasi bracia przecież z radością i w odpowiedzi na Boże wezwanie udawali się do ludzi z najdalszych zakątków tak dużej misji potrzebujących nie tylko chleba codziennego, ale i pokarmu, który trwa na życie wieczne (por. J 6, 27).

Podobnie ks. Alessandro nie zamierzał pozostawać na marginesie walki o sprawiedliwość, bo swoją postawą duszpasterza pragnął „troszczyć się o budowę lepszego świata” (EG 183). W byciu prorokiem w pierwszym rzędzie dla swoich parafian pewnie przez zrządzenie Bożej Opatrzności został zamordowany 25 sierpnia, a więc w dzień, kiedy w Kościele katolickim obchodzi się wspomnienie św. Aleksandra, żołnierza legionów rzymskich, męczennika z III wieku. Misjonarz z Santa był jego czcicielem, wspominał o nim, ale pewnie nie domyślał się, że jak on zostanie męczennikiem. Dopiero gdy dowiedział się o śmierci franciszkanów, w liście do znajomej mu włoskiej misjonarki, Assunty Tagliaferpi, zadał pytanie, kto będzie następny? Może dopiero wtedy zaczął przeczuwać, że i on będzie poproszony przez Boga o złożenie ofiary ze swego życia na wzór świadków i proroków, że wykrzyczy swoją śmiercią, że nie wolno zabijać, że nie można iść na kompromis z układami, korupcją, pielęgnowaniem własnego interesu, że podążanie drogą uczciwości to swojego rodzaju męczeństwo w dzisiejszym świecie, gdzie to, co szlachetne i czyste, jest wyśmiewane12.

Może nam nie będzie dane przelać krwi w jednej chwili, w momencie próby męczeńskiej, ale to nie oznacza, że nie ma dla nas miejsca na ścieżce, którą podążali męczennicy, bo przecież każdego dnia możemy przelewać choć kroplę krwi dla Jezusa, przedłużając Jego prorocki głos. I wcale nie myślmy, że jest to droga dla doskonałych, bo przecież nasi misjonarze nie byli perfekcyjni, mieli również swe słabości, może nawet lęki, ale tym, co szczególnie ich charakteryzowało, była miłość do Pana Jezusa Chrystusa i do Jego Matki oraz pragnienie, aby otaczającemu ich światu przekazać, że jest kochany przez Boga.

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny,
który czynisz cuda.
Ty jesteś wielki,
Ty jesteś mocny,
Ty jesteś wielki,
Ty jesteś najwyższy,
Ty jesteś Królem wszechmogącym,
Ojcze święty,
Królu nieba i ziemi.
Ty jesteś w Trójcy jedyny
Pan Bóg nad bogami,
Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro,
Pan Bóg żywy i prawdziwy.
Ty jesteś miłością, kochaniem;
Ty jesteś mądrością,
Ty jesteś pokorą,
Ty jesteś cierpliwością,
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością;
Ty jesteś bezpieczeństwem,
Ty jesteś ukojeniem,
Ty jesteś radością,
Ty jesteś nadzieją naszą i weselem,
Ty jesteś sprawiedliwością,
Ty jesteś łagodnością,
Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym.
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością,
Ty jesteś opiekunem,
Ty jesteś stróżem i obrońcom naszym;
Ty jesteś mocą,
Ty jesteś orzeźwieniem.
Ty jesteś nadzieją naszą,
Ty jesteś wiarą naszą,
Ty jesteś miłością naszą,
Ty jesteś całą słodyczą naszą,
Ty jesteś wiecznym życiem naszym;
Wielkim i przedziwnym Panem,
Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem.

Amen.

Błogosławieństwo


Por. K. Esser, Temas espirituales, Oñate (Guipúzcoa) 1980, ss. 303-305.

2 Por. R. Manselli, Święty Franciszek z Asyżu, Niepokalanów 1997, s. 187.

3 Por. K. Esser, La preocupación misionera de san Francisco, SelFr 22 (1979), s. 101.

4 Por. J. Esquerda Bifet, Diccionario de la evangelización, Madrid 1998, s. 463.

H. Rzepkowski, Diccionario de misionología. Historia. Teología. Etnología, Estella (Navarra) 1997, s. 342; [tłum. D. R. Mazurek].

6 Por. J. Esquerda Bifet, Diccionario de la evangelización, dz. cyt., s. 462.

7 Cytuję za V. Redondo Fuentes, Entregaron su vida. Alfonso López y Compañeros Mártires, Beatos Franciscanos Conventuales¸ Madrid 2001, s. 11; [tłum. D. R. Mazurek].

8 Por. K. Czermak, Misje odnawiają Kościół, Tarnów 1996, s. 37.

9 Por. T. Burns, Obras del Espíritu en tiempo de cólera: reflexiones de un misionero, Lima 1994, s. 192.

10 M. Tomaszek, List do Janusza Krużyckiego, 22 marca 1991 rok; [archiwum prowincji].

11 Z. Strzałkowski, List do kleryka, 2 grudnia 1989 rok; [archiwum prowincji].

12 Por. A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, [mps; b. m. r. w.].

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandro Dordi

Wierni aż do śmierci

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa Twoich synów:
Michała, Zbigniewa i Sandro
i posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Składamy Tobie dzięki, że obdarzyłeś ich palmą męczeństwa
i prosimy Cię, abyś zaliczył ich również
do grona świętych Kościoła.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wytrwałość w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
a naszej Ojczyźnie udziel daru pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy do Twojego Królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana (Ap 2, 10-11)

Przestań się lękać tego, co będziesz cierpiał. Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani, a znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy śmierć druga na pewno nie wyrządzi szkody.
Oto Słowo Boże.

Psalm 54 3-4. 5-6. 8

Pan podtrzymuje całe moje życie.
Wybaw mnie, Boże, w imię swoje,
mocą swoją broń mojej sprawy.
Boże, wysłuchaj mojej modlitwy,
nakłoń ucha na słowo ust moich.

Pan podtrzymuje całe moje życie.
Bo powstają przeciwko mnie pyszni,
gwałtownicy czyhają na me życie,
nie mają oni Boga przed swymi oczyma.

Pan podtrzymuje całe moje życie.
Oto mi Bóg dopomaga,
Pan podtrzymuje me życie.
Będę Ci chętnie składać ofiarę
i sławić Twe dobre imię.

Pan podtrzymuje całe moje życie.

 

Słowa Ewangelii według świętego Jana (J 12, 24-28)

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław Twoje imię!». Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię».
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Wierni aż do śmierci

Gro franciszkańskich misjonarzy na czele z ich założycielem, św. Franciszkiem, pragnęło umrzeć dla Jezusa, a Tomasz z Celano tak pojęte pragnienie nazwał szczytem doskonałości (1 Cel 55). Już pierwsza Reguła sygnalizowała, jak powinien zachować się brat mniejszy w sytuacji, która niewątpliwie nadarzała się w pracy misyjnej. W sposób bardzo przejrzysty jej liczne nowotestamentalne cytaty mówią wprost „o odwadze wobec prześladowców, o wyrzeczeniu się i o wierności Chrystusowi aż do śmierci”.1

„I wszyscy bracia, gdziekolwiek są, niech pamiętają, że oddali się i swoje ciało Panu Jezusowi Chrystusowi. I z miłości do Niego powinni wydawać się nieprzyjaciołom tak widzialnym, jak niewidzialnym, bo Pan mówi: «Kto straciłby życie swoje dla Mnie, zachowa je» (Łk 9, 24) «na życie wieczne» (Mt 25, 46). «Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, bo do nich należy królestwo niebieskie» (Mt 5, 10). «Jeśli Mnie prześladują, i was prześladować będą» (J 15, 20). I: «jeśli prześladują was w jednym mieście, uciekajcie do drugiego» (por. 10, 20). «Błogosławieni jesteście» (Mt 5, 11), «gdy ludzie będą was nienawidzić» (Łk 6, 22) «i będą wam złorzeczyć, i prześladować was» (Mt 5, 11), «i wyłączą was, i będą was znieważać, i pomijać milczeniem wasze imię jako złe» (Łk 6, 22), «i gdy ze względu na Mnie kłamliwie mówić będą wszelkie zło przeciw wam» (Mt 5, 11). «Cieszcie się i radujcie w owym dniu» (Łk 6, 23), «bo wielka jest zapłata wasza w niebie» (por. Mt 5, 12). «I Ja wam mówię, moim przyjaciołom, nie dajcie się im zastraszyć» (Łk 12, 4) «i nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało» (Mt 10, 28) «i potem nic więcej uczynić nie mogą» (Łk 12, 4). «Uważajcie, żebyście się nie trwożyli» (Mt 24, 6). Bowiem «dzięki cierpliwości waszej ocalicie wasze dusze» (Łk 21, 19) «i kto wytrwa aż do końca, ten będzie zbawiony» (Mt 10, 22; 24, 13)” (1 R 5, 10-20).

We współczesnych czasach także Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że „męczeństwo jest najwyższym świadectwem złożonym prawdzie wiary; oznacza ono świadectwo aż do śmierci. Męczennik daje świadectwo Chrystusowi, który umarł i zmartwychwstał, z którym jest zjednoczony przez miłość. Daje świadectwo prawdzie wiary i nauki chrześcijańskiej. Ponosi śmierć w wyniku użycia wobec niego siły” (KKK 2473).

A jak doszło do śmierci naszych misjonarzy, posłuchamy: „Praca misjonarska franciszkanów w Peru, w kraju naznaczonym piętnem terroryzmu, 9 sierpnia 1991 roku została poważnie zachwiana. Było to wieczorem, kiedy tuż przed mszą św. ojcowie dowiedzieli się o przybyciu do wioski terrorystów, od siostry zakonnej Berty Hernandez Guerra, naocznego świadka, przynajmniej do pewnego momentu, zdarzeń z tego pamiętnego wieczoru. Mimo tej informacji, kapłani wyruszyli w kierunku ołtarza, a Michał miał powiedzieć wtedy: «Nie damy się zastraszyć». Zbyszek na krótko przed śmiercią, podczas homilii mówił o konieczności bycia wiernym Bogu. Być może jeszcze wtedy nie wiedział, że za kilka godzin wraz z Michałem przyjdzie mu przypieczętować swą własną krwią prawdziwość wspomnianych słów. Kiedy już po Eucharystii ciemności stały się coraz gęstsze, i kiedy nadszedł czas na i kiedy nadszedł czas na spotkania grup młodzieżowych,  dało się usłyszeć łomotanie do drzwi. Dalej już wszystko potoczyło się dość szybko: zapytano o ojców, związano ich, zabrano kluczyki do samochodów i ostatecznie wyjechano. Na nic zdały się błagania zakonnicy, by zostawili ojców w spokoju. Kolejna scena rozegrała się w centrum miasteczka. Siostra Berta początkowo myślała, że będzie miał miejsce trybunał ludowy. Do egzekucji jednak w obecności ludzi nie doszło. «W pewnym momencie Michał zwrócił się do terrorystów: ‛Jeżeli uważacie, że w czymś błądziliśmy, to nam powiedzcie’. Nie otrzymał odpowiedzi. Ojciec Zbigniew zapytał: ‛Dlaczego mówicie, że oszukujemy lud? Naszym celem jest niesienie pomocy. Przecież głosimy pokój i miłość”. Ostatecznie jako główne powody, w mniemaniu terrorystów wystarczające do zamordowania franciszkańskich misjonarzy, podano, iż dostarczając pożywienie, przyczyniali się do uśpienia świadomości rewolucyjnej ludu. Poza tym, niekorzystny wpływ na rozprzestrzenienie się rewolucji miało mieć odmawianie modlitw różańcowych, odprawianie mszy św. oraz kult świętych. Kolejny zarzut dotyczył dopuszczania się rzekomego oszukiwania ludzi posługując się Biblią, a szczególnie Ewangelią. One były traktowane jako kłamstwo, gdyż w ogóle na religię patrzono jak na opium dla ludu. W końcu terrorystom nie podobało się to, że ojcowie zwiastowali pokój oraz że niby byli imperialistami.3 Kolejne chwile w tej sekwencji wydarzeń to już tylko podpalenie mostu i ucieczka terrorystów razem ze swymi więźniami szlakiem w górę, w kierunku Pueblo Viejo. Tam, na krętej, górskiej drodze, w miejscu gdzie niezbyt wiele osób mieszka, w pobliżu ruin starego kościoła wykonano egzekucję”.3 Wraz z ojcami został zabity wójt z Pariacoto. Wszyscy mieli związane ręce i zginęli od strzałów w tył głowy, a do o. Zbigniewa dodatkowo strzelono w plecy i na nich pozostawiono tekturową tabliczkę z napisem w języku hiszpańskim: „W ten sposób umierają lizusy imperializmu”.4 Następnie terroryści odjechali w kierunku Cochabamby i zanim dotarli do niej napotkali kolejnego wójta, którego też zamordowali. Jego auto oblali benzyną i spalili na samym miejscu zbrodni, natomiast samochody ojców zniszczyli na innej wysokości.5

A ks. Sandro? Można przypuszczać, że dobrze wiedział, co jest planowane przeciw niemu. Przecież zanim został zastrzelony 25 sierpnia 1991 roku, dużo wcześniej, w listopadzie 1990 roku uszedł z życiem, gdy samochód, w którym jechał razem z biskupem, został ostrzelany. On nie był tchórzem, choć w ostatnich dniach swego życia mógł po ludzku odczuwać strach. Przeczuwał, że coś mu się stanie. Po nieudanym zamachu zdawał sobie sprawę, że nadal może być celem ataku terrorystów. A kiedy przeczytał napis na jednym z murów targowiska w Santa: „Yankees Peru będzie twoim grobem”, powiedział tylko: „To zagrożenie odnosi się do mnie”. I mimo to został w samym centrum tych strasznych i pełnych napięcia dni. Będąc świadomy, że jest obserwowany przez Świetlisty Szlak, starał się mniej ostentacyjnie pomagać wiernym, ale nadal to robił. Na kilka dni przed śmiercią list napisany do jednej z włoskich grup misyjnych zakończył tylko takimi słowami: „Żyjemy w niepokoju i lęku. Módlcie się za nami!”.6

Choć „misje doprowadzają do stóp Krzyża” (RMs 88), nie można pominąć faktu, że czas po śmierci jakiegokolwiek misjonarza powinien być brzemienny w nadzieję, że ostatnie słowo należy do życia. Jest bowiem tak, że „wierność wobec daru Pana w głoszeniu Dobrej Nowiny przynosi owoce” (EG 24). I jednym z owoców wierności aż do śmierci franciszkanów Michała i Zbigniewa jest to, że wyznając Chrystusa, jak ziarno wyznaje życie swą śmiercią,7 stają się oni dla nas świadkami wiary, miłości i nadziei. I tak jak wody rzeki Santa użyźniły jej dolinę, tak samo krew ks. Alessandra, zraszając nie tylko piasek pustyni, ostatecznie przyczynia się do wydania w naszym życiu owoców pokoju i pojednania.8

Modlitwa wiernych…

Modlitwa franciszkańska

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju;
abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie, tam, gdzie panuje krzywda,
jedność, tam gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz;
światło, tam gdzie panuje mrok;
radość, tam gdzie panuje smutek.
Spraw, abyśmy mogli
nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając – otrzymujemy;
wybaczając – zyskujemy przebaczenie;
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia.
Przez Jezusa Chrystusa. Pana naszego.

Ojcze nasz…

Błogosławieństwo


1  L. Iriarte, Historia franciszkanizmu, Kraków 1998, s. 156.

2  Wł. Gołaszewski, Traperzy Kościoła, Warszawa 1996, ss. 32-35.

3  J. Bar, J. Wysoczański, Znak miłości w Peru, Kraków 1995, s. 116; D. Mazurek, Franciszkańscy Słudzy Boży: o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek świadkami Chrystusa w peruwiańskich Andach, W nurcie franciszkańskim 13 (2004), ss. 290-291.

4  Z. Gogola, La vida que nace del martirio. Los misioneros franciscanos conventuales en Perú, Palencia 2006, ss. 276. 283.

5  Tamże, ss. 293-294.

6  A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, [mps; b. m. r. w.; tłum. D. R. Mazurek].

7 Por. S. Rabinin, Chrystusa nie można wyznawać, W drodze R. 5 (1977) nr 8.

8 Por. A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, dz. cyt.

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandra Dordi

Upodobnieni do Jezusa

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego Królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Drugiego listu świętego Pawła Apostoła do Tymoteusza (2 Tm 2, 8-13)

Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida! On według Ewangelii mojej powstał z martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów jak złoczyńca; ale słowo Boże nie uległo skrępowaniu. Dlatego znoszę wszystko przez wzgląd na wybranych, aby i oni dostąpili zbawienia w Chrystusie Jezusie razem z wieczną chwałą. Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego.
Oto Słowo Boże.

Psalm 22, 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24

Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą
wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
«Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli,
niech go ocali, jeśli go miłuje».
Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Sfora psów mnie opadła,
otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli moje ręce i nogi,
policzyć mogę wszystkie moje kości.
Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Dzielą między siebie moje szaty
i los rzucają o moją suknię.
Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka:
pomocy moja, spiesz mi na ratunek.

Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Będę głosił swym braciom Twoje imię
i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych:
«Chwalcie Pana, wy, którzy się Go boicie,
niech się Go lęka całe potomstwo Izraela».

Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza (Mt 16, 24-26)

Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Upodobnieni do Jezusa

Św. Franciszek wysłał braci na wszystkie strony świata, by głosili pokój i nawoływali do pokuty oraz zachęcali ludzi do przyjęcia miłości Boga i podziwiania Jego darów. W realizowaniu tej misji już sama ewentualność przelania krwi dla Chrystusa była dla niego okazją do współcierpienia z Mistrzem. Pragnienie męczeństwa nie było mu obce, gdyż dla niego ewangelizacja była ściśle związana z Paschą Jezusa Chrystusa.1 To pragnienie wyrosło w nim jako owoc modlitewnych przemyśleń i wpatrywania się w Jezusa Ukrzyżowanego, a sformułowane zostało w Regule niezatwierdzonej: „Pan nasz Jezus Chrystus, w którego ślady powinniśmy wstępować (Por. 1 P 2, 21), nazwał przyjacielem swego zdrajcę (Por. Mt 26, 50) i oddał się dobrowolnie tym, którzy Go ukrzyżowali. Naszymi więc przyjaciółmi są ci wszyscy, którzy nas niesprawiedliwie dręczą i nękają, upokarzają i krzywdzą, zadają ból i cierpienie, męczarnie i śmierć. Powinniśmy ich bardzo kochać, ponieważ dzięki temu, co nam czynią, otrzymamy życie wieczne” (1 Reg 22, 2-4).

W kontekście tego cytatu widać, że Franciszkowe rozumienie męczeństwa w ogóle nie brało pod uwagę zemsty, nie było dochodzeniem swoich praw, lecz było ono na usługach rozwiniętej do heroizmu wiary, by opowiedzieć się za Chrystusem wobec ryzyka utracenia Go i w końcu brało pod uwagę możliwość utraty życia z miłości, by ocalić innych2, jak miało to miejsce osiem wieków później, choćby w przypadku św. Maksymiliana Kolbe, zakonnika, misjonarza i męczennika, który umiał przełożyć charyzmat św. Franciszka na czasy współczesne, oddając życie za ojca rodziny w obozie koncentracyjnym.

Sobór Watykański II, mówiąc o męczeństwie, wskazuje, że jest ono „szczególnym darem” i „najwyższą próbą miłości” daną Mistrzowi po to, by wiernie pójść Jego śladami w zbawianiu świata (Por. KK 42) i przy okazji tych stwierdzeń odwołuje się do znanych nam słów z Ewangelii św. Jana: „Skoro Jezus, Syn Boży, okazał nam miłość swoją, dając swe życie za nas, nikt nie ma większej miłości od tego, kto życie swoje oddaje za Niego i za swych braci (Por. 1J 3, 16; J 15, 13)” (KK 42). Misjonarz zatem zapatrzony w Jezusa ma dać Mu świadectwo „przez wielką cierpliwość, łagodność, słodycz, przez miłość nieobłudną, a nawet gdy zajdzie potrzeba, przez przelanie krwi” (DM 24).3 Pragnie odzwierciedlić Jego ofiarę. stając się świadkiem zgodnie z zaleceniem „[…] będziecie Moimi świadkami […] aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Warto tu przypomnieć, iż sam język grecki słowo „świadectwo” określa wyrażeniem martyria, a św. Jan w Apokalipsie, pisząc o duszach „zabitych dla słowa Bożego i świadectwa, jakie mieli” (Ap 6, 9), wskazuje na męczenników.4

Kościołowi towarzyszyły i nadal towarzyszą prześladowania, a przykładem tego są nasi męczennicy z Peru, którzy poprzez swą misjonarską posługę upodobnili się do Jezusa, a szczególnie w ostatnich chwilach swego życia stali się do Niego podobni. Zanim jednak powiemy o podobieństwie ich pasji z Pasją Jezusa, w tym kontekście warto przypomnieć fragment kazania o. Zbigniewa – jedynego kazania, jakie się zachowało, a które w kontekście niniejszej refleksji staje się bardzo wymowne: „[…] każdy kapłan dzieli to, co przeżył Chrystus, każdy kapłan solidarnie ze swoim Mistrzem doświadcza tego, co On zniósł dla naszego zbawienia […] Chrystus – Kapłan przyszedł, aby z miłości do Ojca i z miłości do człowieka złożyć ofiarę. To jest ofiara bezinteresowna, ofiara najwyższa, bo ofiara z samego Siebie”.5

W wydarzeniach z Męki Syna Bożego i w męczeństwie naszych misjonarzy można dopatrzeć się analogii. Takim porównaniem wielokrotnie posługiwał się ówczesny ordynariusz diecezji Chimbote, bp Luis Bambarén. Zbieżny był dzień tygodnia – piątek, a więc dzień Pasji Chrystusa. Pojmanie Jezusa miało miejsce po Ostatniej Wieczerzy i modlitwie, w nocy; tak samo stało się ze Zbyszkiem i Michałem. Misjonarze obronili trzech postulantów modlących się w kaplicy, bo na pytanie: „Gdzie są pozostali?”, Zbyszek odpowiedział: „My jesteśmy kapłanami, postulantów zostawcie!”. A czyż tak samo nie zrobił Jezus, gdy chciano pojmać apostołów na Górze Oliwnej? Przecież wtedy powiedział: „Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!” (J 18, 8b). Jezusa wydał Judasz, a z czasem okazało się, że jeden z nieobecnych pamiętnej nocy postulantów był kolaborantem terrorystów.6

Jak Zbawiciela, tak i misjonarzy, nie wykluczając ks. Alessandro, który przecież w dzień swej śmierci wracał do kościoła parafialnego w Santa z jednej z kaplic na wysokości wioski Vinzos, pozbawiono życia poza miastem. Gdyby przyjrzeć się bardziej wnikliwym wzrokiem, podobieństw pewnie byłoby więcej. Istotne jest również to, że w czasie obchodów kolejnych rocznic śmierci wymieniony biskup nie akcentował już tak bardzo bólu porównywanego z wielkopiątkowym cierpieniem, a raczej sytuował zgromadzonych wiernych w przestrzeni wielkosobotniej nadziei. Innymi słowy, choć nawiązywał on do wydarzeń pamiętnego wieczoru z Pariacoto i porównywał je z życiem Jezusa, nie zatrzymał się tylko na tym, co bolesne, lecz w serca wiernych, jak ojciec pocieszający swą rodzinę, wlewał dwojakiego rodzaju nadzieję na zmartwychwstanie w czasach ostatecznych i na beatyfikację w nieodległej przyszłości. Taka analogia z pewnością pozwoliła spojrzeć na śmierć przez pryzmat życia.7

Pogrzeb ojców odbył się w niedzielę 11 sierpnia, a ich ciała spoczęły w kościele parafialnym. Odcinek drogi, zwykle pokonywany w ponad godzinę, tym razem, z ciałami zamordowanych misjonarzy, przez kondukt żałobny został przemierzony w pięć godzin. Ból i płacz, miłość i żal przeplatały się w sercach obecnych. A po oficjalnych uroczystościach pogrzebowych miejscowa ludność, w blasku świec i lamp, przy śpiewach w języku keczua i kastylijskim, spędziła noc na modlitwie. Nad ranem zaś, o świcie, kiedy wszystko budziło się do życia i kiedy słońce wyjrzało już spoza gór, otworzono wszystkie drzwi świątyni. W tym momencie kapłan, zanim złożył w kostkę wcześniej rozłożone na grobach ojców ubranie, zawołał: «Ojcze Michale, wstąp do nieba», po czym lud, donośnym głosem powtórzył wezwanie kapłana. To samo zdanie zabrzmiało również przy grobie o. Zbigniewa i również niby echo wyszło ono z ust wiernych. Po tej celebracji stojący pośrodku kościoła ksiądz „miał przewodniczyć modlitwie różańcowej, kończącej nocne czuwanie. Pamiętał straszliwą śmierć obu kapłanów. Będąc pod wrażeniem tego zdarzenia, rozpoczął odmawiać tajemnice bolesne, jednak stojąca obok Jolanta skromnie podpowiedziała: «Nie, ojcze, chwalebne, gdyż oni są już w niebie»”.8 Dziś, po tylu już latach nie ma wątpliwości, że prosta i spontaniczna modlitwa czuwania po śmierci Braci w Pariacoto była zwiastunem nadchodzącej beatyfikacji.

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

Wszechmogący, wiekuisty, sprawiedliwy i miłosierny Boże,
daj nam nędznym czynić dla Ciebie to,
o czym wiemy, że tego chcesz,
i chcieć zawsze tego, co się Tobie podoba,
abyśmy wewnętrznie oczyszczeni,
wewnętrznie oświeceni i rozpaleni ogniem
Ducha Świętego, mogli iść śladami umiłowanego
Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa
i dojść do Ciebie, Najwyższy, jedynie dzięki Twej łasce,
który żyjesz i królujesz, i odbierasz hołd
w doskonałej Trójcy i prostej Jedności,
Bóg wszechmogący przez wszystkie wieki wieków.
Amen.

Błogosławieństwo


1   Por. M. Hubaut, M.Th. De Maleissye, “Os anunciamos lo que hemos visto”. La experiencia de Dios, fuente de misión. Francisco de Asís, María de la Pasión, Oñate (Guipúzcoa) 1978, ss. 48-49, 52.

2     Por. J. Bórmida, Taller de lectura de textos. El „Ir por rl mundo”: La misión entre in fieles. Primera Regla: Capítulo XVI. La misión entre los sarracenos u otros infieles o uno de los modos de ir por el mundo los hermanos por los caminos de la propia conversión, La Florida (Stgo.) 1986, ss. 49-50.

3     „Przelanie krwi” w dekrecie podane jest jako ostateczna ewentualność składanego świadectwa. Skoro wcześniej jest mowa o „cierpliwości, łagodności, słodyczy, miłości”, można założyć jak proponuje M. Figura w artykule Męczeństwo a naśladowanie Chrystusa, „Communio” (wyd. pol.) 1(1997), ss. 116-126, że jedną z form naśladowania Jezusa jest „bezkrwawe męczeństwo”. Za przykład podany jest Marcin z Tours, który w swoim życiu wycierpiał wiele udręk i „jako pierwszy czczony był jako święty, chociaż nie wycierpiał męczeństwa”.

4     Por. J. Esquerda Bifet, Diccionario de la evangelización, Madrid 1998, ss. 461-462.

5     Kazanie wygłoszone podczas Mszy św. prymicyjnej o. Jerzego Brusiło OFMConv., w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Legnicy, dnia 5.06.1988 r. Oryginał znajduje się w teczce personalnej archiwum Kurii Prowincjalnej w Krakowie.

6     Por. Wł. Gołaszewski, Traperzy Kościoła, Warszawa 1996, ss. 32-35.

7     Por. D. Mazurek, Ecos de un aniversario, “El Mensajero de San Antonio” 12 (2001), ss. 8-9.

8     J. Bar, J. Wysoczański, Znak miłości w Peru, dz. cyt., ss. 117-118.

Nowenna przed Beatyfikacją Sług Bożych:
o. Michała Tomaszka,
o. Zbigniewa Strzałkowskiego
i ks. Alessandra Dordi

Błogosławieni to znaczy odważni

W imię Ojca…

Akt skruchy

Modlitwa

Panie, Ty obdarowałeś łaską kapłaństwa
Twoich synów – Michała, Zbigniewa i Alessandra
oraz posłałeś ich jako zwiastunów Dobrej Nowiny w Peru.
Dziękujemy Ci za udzielenie im palmy męczeństwa
i prosimy, abyś ich wsławił również koroną świętych.
Za krew przez nich przelaną dla Ciebie,
daj nam wierność w wierze,
uczyń nas świadkami nadziei,
zachowaj nasze życie
i udziel naszej ojczyźnie łaski pokoju.
Przyjmij niewinne ofiary przemocy
do Twojego królestwa
i daj im nagrodę wieczną.
Amen.

Czytanie z Pierwszego listu świetego Pawła Apostoła do Tesaloniczan (1 Tes 2, 2b-8)

Odważyliśmy się w Bogu naszym głosić Ewangelię Bożą wam, pośród wielkiego utrapienia. Upominanie zaś nasze nie pochodzi z błędu ani z nieczystej pobudki, ani z podstępu, lecz jak przez Boga zostaliśmy uznani za godnych powierzenia nam Ewangelii, tak głosimy ją, aby się podobać nie ludziom, ale Bogu, który bada nasze serca. Nigdy przecież nie posługiwaliśmy się pochlebstwem w mowie – jak wiecie – ani też nie kierowaliśmy się ukrytą chciwością, czego Bóg jest świadkiem, nie szukając ludzkiej chwały ani pośród was, ani pośród innych. A jako apostołowie Chrystusa mogliśmy być dla was ciężarem, my jednak stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto dusze nasze, tak bowiem staliście się nam drodzy.
Oto Słowo Boże.

Psalm 18, 2-3. 7. 47. 51

Miłuję Ciebie, Panie, mocy moja.
Miłuję Cię, Panie, mocy moja.
Panie, opoko moja i twierdzo, mój wybawicielu;
Boże, skało moja, na którą się chronię,
tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono.
Miłuję Ciebie, Panie, mocy moja.
Wzywałem Pana w moim utrapieniu,
wołałem do mojego Boga;
i głos mój usłyszał ze swojej Świątyni,
dotarł mój krzyk do Jego uszu.
Miłuję Ciebie, Panie, mocy moja.
Niech żyje Pan, niech będzie błogosławiona moja opoka,
niech będzie wywyższony mój Bóg i Zbawca.
Ty dajesz wielkie zwycięstwo królowi
i okazujesz łaskę dla Twego pomazańca.
Miłuję Ciebie, Panie, mocy moja.

Słowa Ewangelii według świętego Jana (J 16, 20-22. 33)

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.
Oto Słowo Pańskie.

Rozważanie

Błogosławieni to znaczy odważni

Każdy wierzący, chcąc być wiernym Ewangelii, może zostać wezwany do „najwyższego świadectwa męczeństwa” (VS 89), a nierzadko to misjonarz staje przed koniecznością oddania życia dla Jezusa. On to, przynaglany miłością Chrystusa, żyje w Jego bliskości i dla Niego cierpi, znosząc krzyż po to, by inni Go pokochali. Często poprzez cierpienie będzie mówił innym o Bogu, gdyż przepowiadanemu słowu może towarzyszyć nawet konieczność oddania życia, aby uwiarygodnić głoszone orędzie.1 I właśnie w ten sposób jego męczeństwo może stać się „uroczystym przepowiadaniem i posługą misyjną” (VS 93).

Już Nowy Testament misję i męczeństwo wiąże nierozerwalnym węzłem. Misja Jezusa, choć prowadzi do zmartwychwstania, wiedzie przecież przez Kalwarię. Szczepan, trwający aż do śmierci w swych przekonaniach, zostaje ukamienowany. Czerwony kolor szat liturgicznych w święta apostołów wyraźnie wskazuje, jaki był koniec ich życia.2 Jak widać zatem już od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa głoszenie Dobrej Nowiny wymagało ofiary życia świadków Chrystusa. Dzieło misyjne zostało użyźnione krwią naśladowców Jezusa, którzy do dzisiaj są wymownym przykładem jak być odważnym i czerpać siłę z wiary w Zmartwychwstałego Pana.3

W nieodległej historii Ameryki Łacińskiej współuczestnictwo w życiu tych, którzy cierpią i są ofiarami przemocy, bywało okupione prześladowaniami, a nawet torturami i śmiercią. Godni szacunku są ci, którzy chcąc wiernie odpowiedzieć w duchu błogosławieństw na wezwania ewangelizacji, stali się ofiarami przemocy bądź też stanowczo trwali przy powierzonych sobie wiernych, by w chwilach naznaczonych niesprawiedliwością wzbudzać w nich, pomimo wszystko, nadzieję.4 Godni uznania są ci misjonarze, którzy byli „oczerniani, zastraszani, a nawet mordowani za to, że w imię Ewangelii bronią ubogich”.5
A godności wyniesienia na ołtarze, jako pierwsi błogosławieni męczennicy Kościoła peruwiańskiego, dostąpili nasi misjonarze: Zbyszek, Michał i Alessandro. Jakąż oni musieli mieć odwagę, chyba heroiczną, by mówić innym o Bogu własną śmiercią? Nie wiemy, czy jak na św. Franciszka i św. Antoniego, tak i na nich wywarł jakiś wpływ urok możliwego męczeństwa,6 lecz z pewnością możemy odczytać zdania, jakie jeszcze w Polsce wypowiedzieli jako swoiste proroctwo dotyczące ich samych. O. Zbigniew, pracując jeszcze w Legnicy, poinformowany o niebezpiecznej sytuacji kraju, do którego się wybierał, miał odpowiedzieć: „Gdy się jedzie na misje, trzeba być gotowym na wszystko”.7 Natomiast o. Michał po Eucharystii celebrowanej na pożegnanie go przez parafian z Pieńska, tuż „przed wyjazdem na misje, odważnie powiedział, że jeśli trzeba będzie dla sprawy Bożej złożyć ofiarę – ofiarę życia – to nie będzie się wahał”.8

A do jakiego kraju wyruszyli nasi misjonarze? Przylecieli do Peru, w którym coraz bardziej do głosu zaczęli dochodzić terroryści. Ich walka zbrojna została wszczęta wiele lat wcześniej. W okresie od 1980 do 1993 roku we wspomnianym państwie dokonano 25 606 zamachów, w których na skutek zastosowania przemocy politycznej było 24 688 ofiar śmiertelnych.9 Gdy się weźmie jeszcze pod uwagę inne skutki terroryzmu, takie jak: podkładanie bomb przy liniach energetycznych, telefonicznych, w pobliżu ważnych budynków, zakazy podejmowania pracy lub nakaz produkowania zmniejszonej ilości żywności, by „zagłodzić miasto”,10 staje się zrozumiałe, że terroryzm był kolejną, nad wyraz wielką przeszkodą na drodze do rozwoju Peru, tak bardzo też naznaczonego niesprawiedliwością społeczną, która jednocześnie generowała rewolucyjne postawy radykalnej opozycji.

I choć w początkowej fazie wojny ludowej nawet sam Kościół trafił pod obstrzał krytyki rządowej za rzekome pomaganie bojówkarzom, to z przekonań przywódcy Sendero Luminoso wynikało bardzo jasno, że nie ma mowy o jakiejkolwiek sympatii między terrorystami a Kościołem. „Kościół katolicki był postrzegany przez Abimaela Guzmána jako potencjalny nieprzyjaciel, należący do «starego porządku»”.11 Wydarzenia z 1981 roku, a mianowicie wysadzenie w powietrze zabudowań diecezjalnych w okolicach Puno zaczęły powoli przekonywać o prawdziwym nastawieniu bojówkarzy do Kościoła. Kolejne niszczenie budynków sakralnych oraz pogróżki skierowane do wiernych i kapłanów ukazały i potwierdziły tylko prawdziwe oblicze senderystów.

Czy nasi misjonarze zdawali sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa? Zbigniew w jednym z listów uczynił wzmiankę, iż Kościół może ucierpieć w wyniku napiętej sytuacji wewnętrznej kraju. Michał natomiast opisując w liście poczynania terrorystów w wiosce, stwierdził, że po dwóch godzinach piekła, jakie oni rozniecili, wysadzając w powietrze posterunek policyjny oraz punkt telefoniczny, szukając policjantów, zabijając w końcu jakichś inżynierów, ostatecznie jedyną ostoją dla wiernych zostały siostry zakonne i oni, ojcowie franciszkanie.12 Zresztą już wcześniej, bo w listopadzie 1989 roku doszło do pierwszego ataku na policję w Pariacoto.  Mimo to siostry i ojcowie po uprzedniej naradzie zdecydowali się pozostać przy swoich wiernych, już i tak nie mogących liczyć na zagwarantowanie im bezpieczeństwa ze strony władzy.13

Również ks. Alessandro okazał niebywałą odwagę, bo tak jak polscy misjonarze pozostał do końca w swej parafii. Do swojej śmierci, może nieświadomie, przygotowywał się już dużo wcześniej poprzez kształtowanie siebie w nowej misjonarskiej rzeczywistości. On sam nie ukrywał, że wiele trudu fizycznego i duchowego kosztowało go stanie się przyjacielem, kimś bliskim dla wiernych, towarzyszenie im, przyjęcie ich wartości, ale też ograniczeń. Niejednokrotnie, jak sam wyznał, był kuszony, by zostawić Peru. S. Chiara Reccuglia w świadectwie o ks. Alessandro zakłada, iż tę pokusę zakwestionował takimi pytaniami: „Jeżeli teraz, będąc zagrożony, zostawię wszystko, co stanie się z moją odwagą, moją miłością do innych, moją wiarą w Boga? Jakże mógłbym spoglądać w oczy dzieci, jeśli je pozostawię w ich nieszczęściu? Kto wtedy da świadectwo o przebaczeniu, pokoju, wierze, nadziei, jeśli ja wyjadę?”.14

Męczennik z Santa, jak pokazały pamiętne i ostatnie dni sierpnia 1991 roku, nie wyjechał. Tylko po śmierci franciszkanów zaczął przeczuwać, że nastała jego kolej. A takie myślenie w tych trudnych dla niego dniach potęgowała groźba terrorystów, że będą zabijane kolejne osoby duchowne, jeżeli biskup nie opuści diecezji.15

Czy my jesteśmy w stanie żyć przesłaniem naszych męczenników i podjąć jego treść, by być wiernymi, każdy w swoim powołaniu aż do końca? Nie jest to łatwe, bo wymaga odwagi i użycia siły wobec siebie, by dowieść prawdy, przelewając własną krew, by posłużyć się swoim bólem jako jedyną bronią, by nie ugiąć się nawet za cenę śmierci, by oddać życie za prawdę, a nie w jej imię zabić.16 Faktycznie, chcąc przyjąć taką postawę potrzeba heroizmu i nie myli się św. Tomasz z Akwinu mówiąc, iż „męczeństwo jest aktem mocy”.17

Czy jesteśmy gotowi wsłuchać się w głos papieża Franciszka, który przypomina, że „wszyscy jesteśmy zaproszeni do przyjęcia tego wezwania: wyjścia z własnej wygody i zdobycia się na odwagę, by dotrzeć na peryferia świata potrzebującego światła Ewangelii”? (EG 20). Czy jesteśmy na tyle odważni, by nawet jeśli nie daleko od ojczyzny, to na krańcach naszych parafii głosić Dobrą Nowinę, odrzucając jakąkolwiek formę przemocy? „Nie mówmy, że dzisiaj jest trudniej; jest inaczej. Dlatego uczmy się od świętych, którzy nas poprzedzili i stawiali czoła trudnościom występującym w ich epoce” (EG 263), uczmy się od pierwszych męczenników Kościoła peruwiańskiego, Zbigniewa, Michała i Alessandro, wkrótce błogosławionych, a to oznacza, odważnych.

Modlitwa wiernych…

Ojcze nasz…

Modlitwa

Święty, święty, święty, Pan Bóg wszechmogący,
który jest i który był, i który ma przyjść;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Godzien jesteś, Panie, Boże nasz otrzymać sławę,
chwałę i cześć, i błogosławieństwo;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Godzien jest Baranek, który był zabity, otrzymać moc i bóstwo, i mądrość, i siłę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Błogosławmy Ojca i Syna z Duchem Świętym;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Błogosławcie, wszystkie dzieła Pańskie, Panu;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Dajcie chwałę Bogu naszemu wszyscy słudzy Jego
i którzy się Boga boicie, mali i wielcy;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Niech Go pełnego chwały chwalą niebo i ziemia;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
I wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi,
i które jest pod ziemią i morze, i co jest w nim;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu;
I chwalmy, i wywyższajmy Go na wieki.
Jak była na początku i teraz, i zawsze,
i na wieki wieków.
Amen.

Błogosławieństwo


1 Por. J. Esquerda Bifet, Teología de la evangelización. Curso de misionología, Madrid 1995, ss. 392-393.
2 Por. O.A. Rodriguez Maradiaga, La misión desde la Pequeñez, la Pobreza y el Martirio, [Konferencja wygłoszona podczas Międzynarodowego Kongresu Misyjnego w Guatemala de la Asunción, 26 listopada 2003, mps], s. 4.
3 Por. J. Górski, Mały słownik misjologiczny, Katowice 2001, s. 54.
4 Por. A. Garrigos Meseguer, Evangelizadores de América. Historia de la OCSHA, Madrid 1992, s. 9.
5 Orędzie Ojców Synodu do Ludu Bożego, L’Osservatore Romano (wyd. pol.) 2(1998), s. 50.
6 Por. R. Manselli, Święty Franciszek z Asyżu, Niepokalanów 1997, ss. 185-187.
7 J. Bar, J. Wysoczański, Znak miłości w Peru, Kraków 1995, s. 30.
8 Tamże, s. 49
9 Por. W. Bar, Na krwawym szlaku. Sendero Luminoso – prześladowca, Lublin 1999, s. 284.
10 M. Różycki, Peruwiańskie spotkania, Warszawa 1989, ss. 109-122.
11 W. Bar, Na krwawym szlaku. Sendero Luminoso – prześladowca, dz. cyt., ss. 222. 225.
12 Por. W. Bar, Słudzy Boży Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek. Męczennicy z Peru (+1991), Kraków 2001, s. 107. 153.
13 Por. W. Bar, Na krwawym szlaku. Sendero Luminoso – prześladowca, dz. cyt., s. 235.
14 A. Tagliaferpi, En el camino de la esperanza, [mps; b. m. r. w.].
15 Tamże.
16 Por. J.L.M. Descalzo, Vida y misterio de Jesús de Nazaret, Salamanca 1998, s. 407.
17 J. Esquerda Bifet, Diccionario de la evangelización, Madrid 1998, s. 461.